Car Chrystusem?

Ciekawostki, Literatura, Romantyzm   

Scena IV trzeciego aktu Kordiana. W podziemiach warszawskiej katedry św. Jana zbierają się spiskowcy, by podjąć decyzję w sprawie przeprowadzenia zamachu na cara. Wśród konspiratorów brakuje jednomyślności, a głównymi stronami w powstałym sporze są: przewodniczący zebraniu Prezes (pod którego postacią kryje się Julian Ursyn Niemcewicz), zdecydowanie opowiadający się przeciwko krwawemu zamiarowi, oraz pałający żądzą zemsty na zaborcy gorący zwolennik carobójstwa — Kordian, przedstawiony w tym fragmencie utworu jako anonimowy Podchorąży. To wszystko wiemy. Jest jednak w tej scenie coś niepokojącego.

Pomysł zestawienia omawianego epizodu z biblijną sceną sądu nad Chrystusem może wydać się szokujący, jednak pewne elementy wskazują na zamierzone przez autora podobieństwo.

Na wstępie należy zauważyć, że spotkanie spiskowców to nic innego jak pewien rodzaj sądu. Podobnie jak w przypadku procesu Jezusa nie chodzi tu o wykazanie winy lub niewinności podsądnego, lecz zdecydowanie o jego życiu lub śmierci. Prezes, podobnie jak biblijny prokurator Judei, chwyta się wszelkich sposobów i argumentów, by uniknąć wydania wyroku śmierci. W pewnym momencie obecny w podziemiach Starzec wypowiada znamienną kwestię:

Zabijajcie!!!
A krew niech na mnie spada…
[…]
Jeśli krwi ciężarowi jeden nie wystarczę,
Syny moje i córki za was się poświęcą.
Krew dziecka i kobiety sam wezmę — książęcą
Syny wezmą. Dwóm córkom nieszczęsnym na głowy!
Na dwie — bo słabe — rzucę lekką krew cesarza.1

To przecież nic innego jak wariacja na temat biblijnych słów, które pod adresem odwołującego się do sumień ludzkich Piłata wykrzyczał domagający się ukrzyżowania Jezusa tłum:

Krew jego na nas i na dzieci nasze (Mat.27:25)

W dalszej części sceny wypowiada się przede wszystkim Kordian. Gdy kończy mówić, zdesperowany prezes powtarza gest samego Piłata:

(zrzuca płaszcz z głowy… Wstaje, i robi znak umywania rąk, potém mówi z wolna i poważnie.)
Róbcie, jak chcecie… Lecz ja ręce z krwi umywam.

Dwa podobieństwa to może mało, ale zwróćmy uwagę na fakt ich szczególnego wyeksponowania. Starzec nie powtarza krótkiej kwestii z Biblii, lecz rozwija ją w kilkuwersową wypowiedź, której przeoczyć się po prostu nie da. Podobnie z piłatowym gestem Prezesa: jest on zaznaczony w didaskaliach, wypowiedzi samego bohatera oraz przypomniany w późniejszej kwestii Kordiana:

Nie drżyj, prezesie! wszakże z krwi umyłeś dłonie?

I tak dochodzimy do sedna. Jeśli przewodniczący „sądowi” Prezes powtarza gest Piłata i podobnie jak on stara się ocalić podsądnego, a domagający się wyroku śmierci Starzec odwołuje się do słów wykrzyczanych przez tłum domagających się stracenia Jezusa Żydów, to pozostaje nam tylko ustalić, kto w takiej konfiguracji zajmuje miejsce Chrystusa. Wygląda na to, że… car! Szalony i bulwersujący to wniosek, ale błędem byłoby na jego sformułowaniu poprzestać.

W scenie V następuje zagadkowe zdarzenie. Zmagającemu się ze Strachem i Imaginacją Kordianowi ukazuje się wychodzący z sypialni cara Diabeł, który wypowiada słowa:

Zdławiłem cara — i byłbym go dobił,
Lecz tak we śnie do ojca mojego podobny.

Wypowiedź ta stanowi pewną przeciwwagę dla wcześniejszego zestawienia. Oto bowiem sam szatan stwierdza podobieństwo między własnym ojcem a carem. Szerszy jej sens ujawnia się w zestawieniu ze słowami, które w scenie IX Wielki Książę wypowiada pod adresem swojego brata — cara:

O! jak ty jesteś, bracie, do ojca podobny.

Czyżby miało to stanowić sugestię, że nie tylko sam car Mikołaj, ale cała dynastia Romanowów obciążona jest podobieństwem do szatana? A może chodzi o coś więcej? We wspomnianej już scenie V Strach udziela kierującemu się do sypialni cara Kordianowi przestrogi:

Wracaj, tu czarta dom…

Pamiętajmy, że rzecz dzieje się w Zamku Królewskim, którego prawowitym gospodarzem jest przecież… świeżo koronowany na króla Polski car. To zdaje się definitywnie obalać wszelkie aluzje wiążące cara z Chrystusem. Jednak niekoniecznie, gdyż wypowiedź Diabła to po prostu… cytat z dramatów Szekspira! Wypowiedź taka pojawia się w Makbecie, gdy główny bohater usprawiedliwia się przed żoną z niemożności zabicia Dunkana, a także w przynajmniej jeszcze jednym innym dramacie tegoż autora…

Skoro więc car to niemalże wcielony szatan, czemu miało służyć umieszczenie i wyeksponowanie w scenie IV aluzji do Jezusa? Czyżby Słowacki popełnił przypadkową niezręczność? Nie sądzę. Byłbym raczej skłonny uważać, że służyły one polemice z Mickiewiczem, a dokładniej sformułowaną w III cz. „Dziadów” ideą mesjanizmu, opartą na porównaniu losów Polski z losami Chrystusa. Niewykluczone, że Słowacki mógł chcieć w ten sposób wykazać, że stosując innego typu podstawienie, np. zestawiając Chrystusa nie z Polską, lecz z carem, można wysnuwać różne niedorzeczne i dające się łatwo zakwestionować teorie.

Dodajmy, że że sam pomysł zestawienia Chrystusa z carem nie jest do końca niedorzeczny. Pamiętać należy, że w świadomości znacznej części społeczeństwa pokutowało oparte na słowach Pawła z Tarsu przekonanie, że wszelka władza pochodzi od Boga, w związku z czym każdy władca jest w jakimś stopniu Bożym namiestnikiem na świecie. Dlatego zapewne Prezes usilnie dąży do ocalenia cara — dla niego każde królobójstwo jest zbrodnią o szczególnym ciężarze gatunkowym, stanowiącą niemalże zamach na Boży majestat.

Oprócz innych wad, takich jak „usypianie narodu”, nawoływanie do bierności, poddania się niewoli i cierpieniu w nadziei na przepowiedziany przez samozwańczego proroka Mickiewicza cud, mesjanizm okazuje się mieć jeszcze jedną istotną wadę: analogiczną do niego konstrukcję intelektualną można — jak to zrobiono w scenie IV dramatu — wykorzystać do wyprowadzenia teorii, która z patriotyzmem nie będzie już miała nic wspólnego — do apologii wiernopoddaństwa, a nawet zdrady. Oparcie ideologii narodowej na wątkach religijnych może prowadzić do trudnych do przezwyciężenia konfliktów aksjologicznych. Rzymski epizod Kordiana dowiódł, że drogi religii i patriotyzmu nie pokrywają się. Należy więc poszukać idei, która nie będzie uwikłana w uwarunkowania religijne. Okazuje się nią winkelriedyzm — idea oparta na rozumianym w ściśle świeckich i taktycznych kategoriach poświęceniu jako jedynej wartości nadrzędnej. Taki jest być może sens dziwnej gry motywami biblijnymi i niekonsekwencji w przyjętej konwencji odwołań kulturowych w Kordianie.


1 Wszystkie cytaty z „Kordiana” podaję za Wirtualną Biblioteką Literatury Polskiej: http://monika.univ.gda.pl/~literat/kordian/ (wróć)

^^ do góry ^^

2 komentarze do “Car Chrystusem?”

  1. windy stwierdza:

    Muszę przyznać iż bardzo mi się spodobały Pana spostrzerzenia, i jeśli Pan się nie obrazi pozwole sobie dodać ten motyw i dzieło do mojej pracy maturalnej.

  2. Goszka stwierdza:

    Panie Łukaszu, to przyjemność czytać Pana przemyślenia. Wszystko takie odkrywcze. Podoba mi się. Piszę, bo chciałam Panu powiedzieć, że osobiście poznałam potomka Winkielrieda, a nawet się z nim zaprzyjaźniłam.Cos w nim jest takiego…dziarskiego. Pozdrawiam.

Zostaw komentarz

Silnik: Wordpress - Theme autorstwa N.Design Studio. Spolszczenie: Adam Klimowski. Modyfikacja: Łukasz Rokicki.
RSS wpisów RSS komentarzy