Marketingowy bełkot: inteligentny

Język, Leksyka/semantyka, Moda językowa, Wskazówki poprawnościowe   

Tym razem o kolejnym często nadużywanym, nie tylko frekwencyjnie, lecz również semantycznie, słowie: inteligentny, które upodobali sobie specjaliści od marketingu z branży technicznej (którzy — na co zwracałem już uwagę — mają naprawdę istotny udział w psuciu polszczyzny).

Dziś już nie wystarczy, że urządzenia są nowoczesne, funkcjonalne i cechują się dobrą jakością. Marketingowcy powszechnie przydają im pewien szczególny przymiot — inteligencję. Inteligentna zmywarka, inteligentna pralka, inteligentne rozwiązanie, inteligentny system czy wreszcie inteligentna technologia (która nie jest technologią, lecz funkcją, systemem lub rozwiązaniem technicznym, o czym pisałem swego czasu w artykule Modne słowo: technologia). Jak należy ocenić tę modę i samą zasadność stosowania słowa inteligentny w połączeniach z nazwami rzeczy?

Niefortunność tego określenia jest oczywista, gdyż droga do stworzenia sztucznej inteligencji jest jeszcze daleka, a algorytmy obsługujące „inteligentne” funkcje czy rozwiązania tak naprawdę nie spełniają wymogów koniecznych do tego, by można było mówić o inteligencji.

Cóż znaczy słowo inteligencja? Jak zwykle odpowiedzi należy poszukać w słowniku.

inteligentny «obdarzony inteligencją; też: znamionujący inteligencję»1

Warto więc sprawdzić, czym jest wspomniana w powyższej definicji inteligencja

inteligencja
1. «zdolność rozumienia, uczenia się oraz wykorzystywania posiadanej wiedzy i umiejętności w sytuacjach nowych»2

Czy nowoczesne urządzenia są inteligentne? Raczej nie, gdyż ich działanie opiera się na mniej lub bardziej złożonym (w zależności od tego, na ile przewidujący byli twórcy ich oprogramowania lub układów) algorytmie zastosowanym przez producenta. Od tego głównie zależy to, jakie dane będą przez nie zbierane i przetwarzane oraz w jaki sposób przełoży się to na podejmowane przez urządzenie lub system działania, szczególnie w nietypowych, nieprzewidzianych przez konstruktorów lub programistów warunkach i sytuacjach, a to właśnie zdolność podejmowania trafnych decyzji w takich okolicznościach jest wyznacznikiem inteligencji. Nawet najlepszy automatyzm oparty na zaprogramowanych algorytmach prawdziwej inteligencji nie zastąpi.

W związku z powyższym możemy mówić o urządzeniach, systemach, rozwiązaniach itp., że są nowoczesne, automatyczne, zautomatyzowane, oparte na złożonych i/lub zaawansowanych algorytmach, jednak przypisywanie im inteligencji jest nadużyciem, gdyż własnej inteligencji jako takiej one nie mają, lecz opierają się na inteligencji i wiedzy tworzących je zespołów specjalistów z różnych dziedzin, w tym automatyki i robotyki.

Mamy tu więc do czynienia z pewnego rodzaju metaforą, motywowaną skojarzeniem czynności wykonywanych przez zautomatyzowany algorytm z czynnościami intelektualnymi człowieka, a jednocześnie metonimią opartą na przeniesieniu cech twórców na wykonany przez nich przedmiot. Jak się jednak wydaje ta „metaforometonimia” nie jest naszym rodzimym wymysłem i — jak się wydaje — została bezkrytycznie żywcem wzięta z angielszczyzny, bez żadnych „artystycznych” intencji.

Większość językoznawców uważa, że używanie słowa inteligentny w stosunku do urządzeń jest nadużyciem. Tak np. wynika ze Słownika poprawnej polszczyzny PWN:

W odniesieniu do rzeczy w starannej polszczyźnie wyraz niezalecany. Np.: Inteligentny samochód.3

i wypowiedzi fachowców. Co więcej, nawet co bardziej świadomi ludzie z branży technicznej uważają takie użycie tego wyrazu za niewłaściwe. Inne zdanie na ten temat ma prof. Bańko, który uważa, iż dzięki takim nadużyciom język żyje. Fakt, zastanawiam się tylko, czy owa zmienność języka jest wartością samą w sobie czy wynikiem różnych procesów, wśród których wymienić należy również niefrasobliwość jego użytkowników… Trudno się również oprzeć wrażeniu, że mówienie metaforami o czymś tak konkretnym i wymagającym precyzji (także językowej) jak technika nie jest chyba najlepszym pomysłem…

Wydaje się oczywiste, że jedynym uzasadnieniem mody na używanie tego słowa w tzw. branży jest chęć zmanipulowania klienta. Jak wiadomo, ludzie są leniwi i przeważnie myśleć nie lubią, więc podsuwanie im urządzeń, które — jak sugeruje przymiotnik inteligentny — zwolnią użytkowników z bolesnego obowiązku myślenia, jest przemyślaną strategią informacyjną coraz większej liczby firm.

Żeby jednak nie było, że jestem językowym dogmatykiem: niech powiedzą mi Państwo, jakie IQ mają produkowane przez Was pralki, lodówki itp.; jeżeli będzie ono zadowalające, uznam racje miłośników przedmiotowego słowa…


1 http://sjp.pwn.pl/slownik/2466538/inteligentny (wróć)

2 http://sjp.pwn.pl/slownik/2561737/inteligencja (wróć)

3 Słownik poprawnej polszczyzny PWN, opr. L. Drabik, E. Sobol, Warszawa 2010, s. 263. (wróć)

3 komentarze do “Marketingowy bełkot: inteligentny

  1. Paweł stwierdza:

    ” możemy mówić o urządzeniach, systemach, rozwiązaniach itp., że są nowoczesne, automatyczne, zautomatyzowane, oparte na złożonych i/lub zaawansowanych algorytmach”

    Z nowoczesnymi technologiami sprawa jest trudna i język nie nadąża za zmianami.
    Słowo „nowoczesny” zbyt szybko się starzeje. Pralka Frania, czy ford T też były kiedyś nowoczesne. Słowo „nowoczesny” bardziej porównuje z innymi urządzeniami niż mówi coś o cechach i funkcjonalności danego urządzenia.

    Słowo „automatyczny” zostało już wykorzystane. „Pralka automatyczna”, „automatyczny aparat fotograficzny”, „zautomatyzowana linia produkcyjna”. To są urządzenia, które wykonują za nas pewne czynności i daleko im do urządzeń „inteligentnych”.

    Urządzenia „inteligentne” są czymś więcej niż zwykłym automatem. One już nie tylko wyręczają nas w pewnych czynnościch, ale też wyręczają nas w pewnych procesach myślowych. Inteligentna pralka już nie tylko kręci bębnem i podgrzewa wodę, ale ocenia stopień zabrudzenia, dozuje środki czystości, dobiera temperaturę i czas prania. Czyli wykonuje wszystkie te czynności lepiej niż ja z dwoma lewymi rękami do prania. W pewnym sensie w tych konkretnych czynnościach pralka jest inteligentniejsza niż ja. Podobnie samochód bez kierowcy, który rozpoznaje znaki drogowe, zachowuje bezpieczne odstępy, znajduje miejsce do parkowania i wykrywa niebezpieczeństwa też często jest „inteligentniejszy” niż jego kierowca. A w przypadku samochodów bez kierowcy, można już mówić o zdolności do uczenia się, co spełnia już słownikową definicję inteligencji. Co ciekawe, samochód bez kierowcy skłonni jesteśmy nazwać samochodem „automatycznym”, co już jest zupełnym odwróceniem pojęć. Pewnie było by inaczej, gdybyśmy kiedyś zamiast słowa „samochód” przyjęło się „auto”.

    Technologia idzie do przodu, od dawna już istnieją algorytmy wykazujące „zdolność rozumienia, uczenia się oraz wykorzystywania posiadanej wiedzy i umiejętności w sytuacjach nowych”. Parafrazując Asimowa można powiedzieć, że dostatecznie zaawansowana technologia jest nierozróżnialna od inteligencji. Coraz trudniej będzie nam stwierdzić, czy dany zestaw algorytmów to jeszcze automat, czy już inteligencja, tak jak trudno nam stwierdzić, czy mózg zwierzęcia wskazuje na jego inteligencję czy nadal jest tylko zestawem wyładowań elektrycznych w synapsach.

    Język angielski radzi sobie lepiej. Zaawansowane urządzenia są „smart”. To jest całkiem zgrabne określenie, bo wskazuje na coś więcej niż „automatic”, ale mniej niż „intelligent”. „smartfon” w zasadzie już się przyjął w polszczyźnie i nawet nie brzmi to najgorzej, ale miejmy nadzieję, że nie będziemy mieli „smartplralek” i „smartaparatów”. Już lepiej mówić o inteligentnych urządzeniach, zwłaszcza, że jesteśmy blisko punktu (a w niektórych przypadkach może już nawet poza nim) kiedy urządzenia faktycznie będą wykazywać wszystkie cechy inteligencji. Polecam rewelacyjne opowiadanie Stanisława Lema „Tragedia pralnicza”, które już nie do końca jest tak absurdalną fantazją jak się to jeszcze niedawno wydawało.

    A do określania IQ urządzeń pewnie kiedyś dojdzie, tak jak mamy teraz określanie sprawności energetycznej. Oczywiście kryteria muszą być inne, obecne IQ jest pewnym uproszczeniem i mierzy tylko wybrane kryteria „inteligencji”. Pralka nie musi dopasowywać obrazków do szeregu ani anagramować słów, a mimo to już część „inteligentnych” pralek może wygrać ze mną w szachy, a w przypadku praniowego IQ biją mnie na głowę.

  2. bezimienny stwierdza:

    muszę przyznać, że z jednej strony rozumiem tradycyjne podejście autora szanujące ugruntowane znaczenia słów; z drugiej strony ciężko odmówić racji rozumowaniu pawła. „inteligentny” to dziś już nie tylko „obdarzony inteligencją”, ale właśnie „znamionujący inteligencję”, w tym „wytworzony inteligentnie(?), z użyciem inteligencji”. wydaje się, że przymiotnik „inteligentny”, zgodnie z budową!, wraca do swoich imiesłowowych korzeni — na lepsze lub gorsze.

    obok „inteligentny chłopak” nie razi nas sformułowanie „inteligentny dowcip” (rzeczownik abstrakcyjny), być może nie powinna „inteligentna pralka” (rzeczownik konkretny). choć być może lepiej byłoby użyć innego wyrazu doceniającego czyjś dowcip, np. „błyskotliwy” (którego też niegdyś należało bronić, bo oznaczał coś błyskającego, migoczącego).

    inna rzecz, że z pewnością wyraz jest nadużywany albo bezmyślnie używany (pewna niezręczność stylistyczna istotnie się pojawia) — w tym znaczeniu spodobało mi się ostatnio słowo „przemyślany”, być może również „błyskotliwy”. ktoś ma inne pomysły dobrych zastępników?

  3. Łukasz Rokicki stwierdza:

    @ bezimienny
    Dobrze, przyjmijmy, że niektóre zaawansowane urządzenia elektroniczne znamionuje jakiś tam rodzaj inteligencji (chociaż w dalszym ciągu mamy tu raczej do czynienia z realizacją algorytmów). Ale inteligentne molekuły w jakimś kosmetyku czy inteligentne jony świadczą o braku inteligencji autorów takichże sformułowań.

Zostaw komentarz

Silnik: Wordpress - Theme autorstwa N.Design Studio. Spolszczenie: Adam Klimowski. Modyfikacja: Łukasz Rokicki.
RSS wpisów RSS komentarzy