Witam?… — o formułach powitalnych w komunikacji pisemnej
Baza wiedzy, Język, Wskazówki poprawnościoweDziś kolejny artykuł z serii tych, które kiedyś zacząłem, prawie skończyłem (a wiemy, że prawie czyni różnicę), potem o nich zapomniałem, a teraz powracam, kiedy okazuje się, że jest takie zapotrzebowanie czytelników.
Kilka miesięcy temu wiele mówiło się na temat listu Michała Rusinka, który stwierdził, iż nie będzie czytał
Zasada stosowności, czyli z szacunkiem dla wieku i urzędu
Niewątpliwie u źródeł protestu p. Rusinka znajduje się sprzeciw wobec stosowania dość swobodnych formuł w odniesieniu do osób nieznanych i takich, którym należny jest szacunek. I tu przyznaje całkowitą rację. Do głowy by mi nie przyszło pisać witam do naukowca, nauczyciela, przełożonego, osoby pełniącej jakąś funkcję, starszej lub nieznanej (albo słabo znanej) mi. To oczywiste. Z tych samych powodów nie napisałbym do kogoś takiego cześć, sie ma, czołem, hej, hejka, elo itd.
Po coś mamy w polszczyźnie formuły grzecznościowe Szanowny Panie, Szanowna Pani — właśnie po to, by stosować je w stosunku do osób nieznajomych, starszych lub takich, z którymi nie łączą nas stosunki koleżeńskie.
Jeśli osoba, do której się zwracamy, pełni jakąś funkcję, do ww. formuł można, a częstokroć wręcz wypada, dodać stosowny tytuł, np. Szanowny Panie Profesorze (Redaktorze, Doktorze, Burmistrzu, Prezydencie, Ministrze, Doktorze, Dziekanie, Prezesie, Dyrektorze itd.).
Do formuł grzecznościowych nie należy dodawać imion ani nazwisk, gdyż zwroty typu *Szanowny Panie Marku czy *Szanowna Pani Tereso są zwrotami pseudogrzecznościowymi i nie świadczą o kulturze, lecz raczej o braku obycia — mamy tu do czynienia z pomieszaniem dwóch konwencji: oficjalno-grzecznościowej i koleżeńskiej. Tego typu połączenia nigdy nie są dobre. Podobnie zwrot *Szanowny Panie Rokicki w nie mniejszym, a chyba nawet w większym stopniu zdradza brak ogłady kulturalnej nadawcy.
Oczywiście, stosowanie opisywanych powyżej form grzecznościowych nie będzie odpowiednie w stosunku do kogoś, z kim wiążą nas stosunki pokrewieństwa lub koleżeńskie.
Niestety, bywają sytuacje, w których stosowanie ww. form jest problematyczne ze względu na nieznajomość płci adresata. Teoretycznie można napisać obie formy do wyboru, czyli Szanowna Pani / Szanowny Panie lub jeszcze prościej, a jeszcze mniej elegancko Szanowna(y) Pani(e) albo Szanowny/a Pani/e, ale nie wygląda to dobrze, gdyż zaraz przywodzi na myśl pisma słane w setkach egzemplarzy o tej samej treści do różnych osób lub ankiety typu „niepotrzebne skreślić”. Dlatego też tak uproszczone formy zapisu odradzam bardzo zdecydowanie. Używanie skrótu Sz. P., który mógłby nas wybawić z ambarasu, nie jest, niestety, dopuszczalne w formule powitalnej — stosuje się go tylko przed adresem lub ewentualnie przed imiennym wskazaniem adresata w korespondencji oficjalnej. Nie stosuje się go natomiast w bezpośrednich zwrotach do adresata — zapis typu *Sz. P. Redaktorze nie wygląda na pewno dobrze.
Dzień dobry, dobry wieczór
Formuła dzień dobry cechuje się dużą uniwersalnością: nie razi zbytnim napuszeniem, nie skraca też dystansu. Na pewno nie można jej niczego zarzucić. Używając jej, nie uchybimy nawet szacownemu adresatowi, jednak w stosunku do osób z rodziny lub kręgów koleżeńskich może sie wydać zbyt „sztywna”.
Formuły powitalne takie jak dzień dobry lub dobry wieczór są użyteczne także wtedy, gdy nie znamy płci nadawcy. Jednak i z nimi jest pewien problem. Naprawdę, trochę dziwnie się czuję, gdy matka noc kryje zło świata tego, a ja zaczynam odczytywać
Drogi, droga
Te popularne formuły dobre są, gdy korespondujemy z kimś, z kim wiążą nas więzy rodzinne, łączą stosunki koleżeńskie lub bliższa znajomość. Możemy użyć w tej formule wyrazu wskazującego pokrewieństwo (np. Droga Ciociu, Drogi Szwagrze) lub imienia (np. Drogi Jarku, Droga Marysiu), przy czym proszę zauważyć, że imię stosuje się tu w formie zdrobniałej — formuły typu drogi Jarosławie, droga Mario brzmią pretensjonalnie.
Przy tej okazji przestrzegam przed stosowaniem spotykanych tu i ówdzie form *Drogi Panie lub *Droga Pani. Są to kalki formuł przyjętych w języku angielskim, w polszczyźnie jednak brzmią one źle i wyrażają stosunek protekcjonalny, pobłażliwy, niemający niczego wspólnego z dobrym tonem. Panów i panie należy szanować, a nie szacować (w znaczeniu wyceniać).
Witaj
Wbrew zastrzeżeniom pana Rusinka uznałbym ten zwrot za dopuszczalny. Co prawda, sugeruje on usytuowanie nadawcy jako gospodarza, jednak komunikacja elektroniczna, podobnie jak tradycyjne listy, rządzi się swoimi prawami. Należy jednak pamiętać, że tę formułę można stosować tylko w nieformalnej korespondencji i w odniesieniu do osób, z którymi łączą nas bliskie lub koleżeńskie stosunki. Tylko wtedy, gdyż zwrot ten sam z siebie skraca dystans między nadawcą a odbiorcą. Można do tej formuły dodać imię lub wyraz określający stopień relacji, np. Witaj, Marku, Witaj, Siostro — pamiętajmy o zastosowaniu formy wołacza, gdyż zwroty typu Witaj, Marek są niepoprawne.
Witam
To jest, niestety, bardzo niejednoznaczny zwrot. Teoretycznie podobnie jak witaj powinien on skracać dystans między nadawcą a adresatem, jednak jego bezosobowa forma powoduje zjawisko odwrotne. Tego typu zwrot cechuje więc emocjonalna nieokreśloność i niejednoznaczność. Dodatkowo zwrot ten może sugerować wyższość nadawcy nad odbiorcą i brzmieć nieco protekcjonalnie. Dlatego nie nadaje się więc on do powszechnego stosowania. Okazuje się jednak popularny w korespondencji między współpracownikami, gdy inne formuły wydają się albo zbyt oficjalne, albo w sposób nieuprawniony skracające dystans. Dlatego mimo świadomości zastrzeżeń językoznawców i tego, że rozumiem i w dużym stopniu podzielam ich argumenty, nie skreślałbym tej formuły. Sam ją stosuje, gdy nie chcę rozpoczynać zbyt oficjalnie, a nie uważam też za stosowne zbytnio skracać dystans. Na pewno jednak odradzam stosowanie tej formuły w innych wypadkach, a już na pewno nie wolno jej stosować w odniesieniu do osób nieznanych osobiście lub takich, którym przynależy formuła grzecznościowa. Formuła witam może dobra jest w komunikacji między współpracownikami w ramach korporacji, ale zwiększanie zasięgu jej stosowania np. na kontakty z klientami będzie oczywistym nietaktem zarówno w komunikacji pisemnej, jak i ustnej, na co niektóre firmy powinny uczulić swoich pracowników…
Pamiętajmy, iż jest to formuła samodzielna i (inaczej niż w wypadku formy witaj) w komunikacji pisemnej nie należy jej łączyć z imieniem, nazwiskiem ani inną nazwą odnoszoną do adresata.
Kochany, kochana
Formuła ta może być stosowana tylko w kręgu kontaktów rodzinnych lub bardzo bliskich kontaktów przyjacielskich. Powinna być połączona z wyrazem wskazującym stopień pokrewieństwa lub w wypadku kontaktów przyjacielskich albo uczuciowych z imieniem adresata, np. Kochana Mamo, Kochany Tomku — pamiętajmy o zastosowaniu formy wołacza.
Inne
Jest oprócz wyżej wymienionych szereg formuł przeznaczonych do użytku wyłącznie w kręgu koleżeńskim, np. cześć, czołem, hej, hejka, elo, sie ma itp. I niech tego kręgu nie przekraczają. Popularyzował w tym miejscu ich nie będę. Szczególnie te ostatnie nie powinny przekraczać granic świata młodszych nastolatków. Jeśli piszecie do kogoś nieznajomego w ten sposób, nie dziwcie się, że nie otrzymujecie nawet odpowiedzi w stylu spadaj na drzewo.
Odmiana imion adresatów
Bezwzględnie należy pamiętać, iż nazwy odnoszone do adresatów w formułach powitalnych należy zawsze odmieniać przez przypadki — należy stosować formę wołacza, który nie musi być i zazwyczaj nie jest równy mianownikowi, np. Witaj, Marku (nie: *Witaj Marek), Witaj, Zosiu (nie: *Witaj, Zosia) itd. Przypominam o tym przede wszystkim w kontekście imion, bo w praktyce wygląda to tak, że o ile dziwnym trafem nazwy funkcji itp. zwykło się odmieniać, to z odmiana imion bywa już różnie.
Formuła powitalna skrócona do imienia
Czasami zdarza się, że formuła powitania ogranicza się do imienia odbiorcy w formie wołacza, np. Tomku, Siostro. Jest to dopuszczalne, ale tylko w odniesieniu do korespondencji z członkami rodziny, bliskimi znajomymi, przyjaciółmi. Nie polecam jednak takiego rozwiązania, chociaż wszystko zależy tu od stosunków z daną osobą — w korespondencji od pewnych osób będzie to nawet miłe, od innych już nie. Jeśli jednak decydujemy się na takie rozpoczęcie korespondencji, pamiętajmy, by imię podać w wołaczu, nie w mianowniku, jak to się czasami spotyka.
Pomijanie formuły powitalnej
Jeszcze bardziej odradzam pomijanie formuł powitalnych, chociaż oczywiście zdarzają się sytuacje, w których chcemy przesłać tylko krótki komunikat zwrotny, np. Zrobione, Ok, kiedy trzeba było coś zrobić lub potwierdzić „na cito”. Należy jednak stosować to rozwiązanie tylko w stosunku do np. bezpośrednich współpracowników (wiadomo, tempo pracy i wiele zadań czekających w kolejce) i tylko w korespondencji nieformalnej, nigdy wobec osób mniej znanych, wyżej postawionych, klientów itp. — w stosunku do nich należy się wysilić na kompletną, uprzejmą i nieco dłuższą wypowiedź. Tak więc zalecam ostrożność i umiar w stosowaniu tego typu komunikatów. Na pewno odpowiadanie w ten sposób za każdym razem lub zbyt często nie jest rozwiązaniem eleganckim i może zostać w pewnym momencie odebrane jako wyraz braku kultury lub lekceważenia.
Podsumowanie
Tak naprawdę wszystko zależy od stosunków między nadawcą i odbiorcą, toteż wyrażonych tutaj opinii nie należy uznawać za sztywne reguły, lecz raczej za pewne ogólne wskazówki. Poza tym w pewnych relacjach międzyludzkich wykształcają się szczególne rytuały, często daleko wykraczające poza ogólne zasady współżycia — spotkałem i takich, którzy zwykli witać się słowami powszechnie uznanymi za wysoce obraźliwe, a gęby im się przy tym śmiały od ucha do ucha. Przykład, co prawda, dotyczy spotkań bezpośrednich, jednak potwierdza tę prawidłowość.
Tak więc siemano, ziomki… to znaczy… chciałem napisać: do następnego artykułu, Szanowni Czytelnicy. Ale to już temat na inne rozważania — może kiedyś jeszcze wspomnę o formułach pożegnalnych.
4 lut 2013 o 15:47
Bardzo trafne uwagi. Zgadzam się w stu procentach i choć od dawna stosowałem, to przypomnieć sobie, nigdy nie zaszkodzi.
Mam prośbę: Jeśli można, to proszę poruszyć kiedyś kwestię śmiechu, czyli śmiania się w piśmie. Powszechne jest śmianie się – hahaha lub ha ha ha, a mnie wydaje się, że powinniśmy śmiać się przez ch, czyli chachacha, albo cha cha cha, albo podobnie.
Inni uważają, że śmianie się przez samo „h” oznacza taki cichy i jakby nieszczery śmiech, a śmianie się przez „ch” oznacza taki spontaniczny, szczery śmiech.
Myślę, że warto by było raz na zawsze wyjaśnić tą (nie piszę „tę” bo tak mnie uczono) kwestię, wobec powszechności jej stosowania.
Z wyrazami szacunku i uznania:)
Twitter – @SKolebski
7 lut 2013 o 4:42
Podzielam punkt widzenia Michała Rusinka. To jakaś współczesna zaraza językowa i obyczajowa, upowszechniająca się zwlaszcza wśrod młodych ludzi. Myślę, że to nie tylko kwestia smaku, wyczucia językowego, ale przede wszystkim dobrych obyczajów. W ten sposób mogą się zwracać do siebie znajomi, ewentualnie koledzy z pracy, ale w żadnym wypadku osoby, ktorych dzieli od siebie różnica wieku, stanowisk itd.
7 lut 2013 o 8:54
Tak, dobre obyczaje, chociażby w samym języku, upadają. Niestety, wielka w tym „zasługa” komercyjnych mediów i młodych pracowników korporacji. Przez to teraz ludzie nie potrafią się nawet przywitać jak należy i upowszechniają się formy, które ja nazywam pseugogrzecznościowymi, np. widzicie Państwo.
5 mar 2013 o 14:59
Dzień dobry,
Przeczytałam Pański artykuł i uważam, że świetnie, iż dany temat został poruszony i potraktowany tak wnikliwie 🙂 Mimo wszystko mam problem. Od dawna w formalnej korespondencji mailowej używam zwrotu „Szanowny Panie”, „Szanowna Pani”, ale ostatnio spotkałam się z sytuacją dość kłopotliwą. Chciałam uzyskać dodatkowe informacje na temat rekrutacji na kurs, który mnie zainteresował. Maila zaczęłam jak zawsze „Szanowna Pani”, ale okazało się, że będziemy musiały wymienić kilka wiadomości i to w różnych odstępach czasu. Raz co parę minut, raz po kilku godzinach czy też dniach. Jak zaczynać takie kolejne maile? Nie uznaję formy witam, pisanie za każdym razem „Szanowna Pani” wydawało mi się nienaturalne, a wiadomość bez żadnej formy powitalnej odrobinę mnie razi. Byłabym wdzięczna za radę gdyż takie sytuacje zdążają mi się coraz częściej. Uwielbiam Pańską stronę – jest rewelacyjna:) Pozdrawiam serdecznie.
5 mar 2013 o 18:45
Na pewno stosowanie formy grzecznościowej, nawet w kolejnych wiadomościach, nie jest żadnym nietaktem. Ale skoro ma Pani opory, to można sięgnąć np. po uniwersalną formułę dzień dobry. Ja jednak pozostałbym przy formule grzecznościowej.
22 kwi 2014 o 14:45
Można poruszyć jeszcze jeden aspekt. Neutralne „Witam” lub „Dzień dobry” ma zastosowanie, jeśli nie bardzo wiemy czy trzeba zachować, czy raczej można skracać dystans. Wiem, że tradycyjnie w polszczyźnie wszystkich nieznajomych adresowało się przez Pan/Pani. Kiedyś dotyczyło to nawet starszych nastolatków. Obecnie w dobie Internetu i wpływu angielszczyzny raczej jest tendencja do skracania dystansu. Z tego powodu nigdy nie wiem, czy do autora bloga mam pisać „Szanowny Panie”, „Panie Łukaszu”, czy „Łukaszu”. W zależności od wieku i stylu, odbiorca może się obrazić zarówno za „tykanie”, jak i za „szanowanie”. Dotyczy to zwłaszcza osób z podobnego kręgu towarzyskiego (serwisy społecznościowe) lub zawodowego (serwisy branżowe). Anonimowość sprawia, że dwie osoby, które w rzeczywistości nie miałyby najmniejszych wątpliwości jak się do siebie zwracać (młodzi ludzie przez „ty”, czy profesorowie przez „Panie”) w komunikacji elektronicznej jednak wątpliwości nabierają. Zwłaszcza jeśli młody człowiek wypowiada się na dość poważnym forum, czy profesor na niepoważnym. Osobiście nie mam obiekcji przed skracaniem dystansu i nie uważam tego za szkodliwy anglicyzm. W przypadkach wątpliwych najczęściej stosuję formę „Dzień dobry” (czasem „Witam”) i w odpowiedzi zwracam uwagę na podpis, który dużo powie o nastawieniu odbiorcy i jego wizji komunikacji. (np. Adam, Adam Kowalski, AK, adamanek)
22 kwi 2014 o 18:45
Wszystko prawda, przede wszystkim z tym, że fora internetowe rządzą się swoimi prawami. Ale na Facebooku będzie już trochę inaczej, właśnie ze względu na mniejszą anonimowość. Natomiast jeśli chodzi o komunikację np. e-mailową, to pewne zasady powinny być zachowane. Dlatego e-maile, w których jakaś przypadkowa osoba pisze do mnie w 2. osobie, usuwam bez odpowiadania – wyjątki są rzadkie, ale są, a wiele zależy tu od nadawcy. Naturalnie, są sytuacje, w których rezygnację z tych norm uważam za rzecz naturalną nawet w stosunku do obcych osób, jeśli wiem, że byłoby to w danym środowisku sztuczne. Sprawa rzeczywiście jest bardziej złożona.