Bramki na wyjeździe liczą się podwójnie?

Inne, Język, Leksyka/semantyka   

Poniższy artykuł będzie dosyć nietypowy, gdyż dotyczyć on będzie tyleż języka co przepisów piłkarskich, ale myślę, że kibicom się przyda.

Zaczyna się (chociaż dla polskich drużyn powoli się chyba kończy) kolejny sezon w europejskich pucharach, a wraz z nim dyskusje o szansach poszczególnych zespołów. Nieodłącznym ich elementem jest twierdzenie, iż bramki na wyjeździe liczą się podwójnie. Niestety, jest ono niezbyt fortunne, opiera się na pewnym skrócie myślowym, a w pewnych wypadkach okazuje się nieprawdziwe. Przechodzi ono jednak w tej postaci na kolejne pokolenia kibiców, a ja w codziennych rozmowach co rusz muszę korygować błędne jego rozumienie i tłumaczyć co i jak.

Otóż, wbrew temu, co sugeruje dosłowne rozumienie tej potocznej (bo nie cytowanej z żadnego istniejącego regulaminu rozgrywek) regułki, bramek strzelonych w meczach wyjazdowych nikt znający przepisy nigdy nie mnoży przez dwa!

W sytuacji, gdy obie drużyny w bezpośredniej rywalizacji dwumeczowej zdobyły tyle samo punktów, czyli albo oba mecze zakończyły się remisami, albo każda z drużyn wygrała po razie, bramki z obu spotkań po prostu się sumuje bez uwzględnienia, gdzie zostały strzelone. Kto strzelił więcej, ten wygrywa — i to cała filozofia.

Czasem zdarza się, że w takiej arytmetyce wychodzi remis. Wtedy bierze się pod uwagę, która z drużyn strzeliła więcej goli na boisku rywala (lub uznanym za takie boisku neutralnym, jeżeli z jakichkolwiek powodów, najczęściej ze względów bepieczeństwa, mecz na stadionie jednej z drużyn nie może lub nie powinien być rozegrany). Jednak również w takim wypadku bramek tych się nie mnoży, gdyż nie miałoby to już znaczenia.

Zapamiętajmy więc:

Nie jest prawdą, że bramki strzelone na wyjeździe liczą się podwójnie. Przy identycznej liczbie punktów i strzelonych bramek w dwumeczu za lepszą uznaje się drużynę, która więcej bramek strzeliła na boisku rywala.

Czy to coś zmienia? W większości wypadków pozornie nie, ale czy na pewno?

Przyjmijmy, że drużyna A wygrywa u siebie 1:0, a na boisku rywala przegrywa 1:3. Gdyby zastosować tu regułę mnożenia bramek strzelonych na wyjeździe, otrzymaliśmy remis 3:3 i konieczność rozegrania dogrywki. Laik w tym momencie otworzyłby kolejną puszkę napoju, ale niepotrzebnie, bo w myśl przepisów bramki zsumowano by bez mnożenia, przez co drużyna B wygrałaby 3:2 i uzyskała awans bez żadnych dodatkowych wyliczeń. Tak samo w wypadku zwycięstwa u siebie drużyny A 3:0 i porażki wyjazdowej 2:6 drużynie A policzono by 5 bramek, drużynie B — 6 i awansowałaby ta druga. Laik w tym wypadku policzyłby drużynie A 7 bramek (3 + 2 × 2), drużynie B tylko 6 i za chińskiego luda nie zrozumiały, dlaczego po końcowym gwizdku cieszą się nie ci, którzy jego zdaniem powinni (co bardziej pewny siebie pewnie by jeszcze komentatora od idiotów nawyzywał…). Jeśli zaś np. drużyna A wygra u siebie 2:1, a na wyjeździe przegra 2:3, to po zsumowano bramek będzie 4:4, a drużyna A awansuje dzięki temu, że strzeliła więcej bramek na boisku rywala (2:1). Jeżeli po takich wyliczeniach, nadal wychodzi remis, zarządza się dogrywkę, a jeżeli nie przynosi ona rozstrzygnięcia — rzuty karne.

Na marginesie dodam tylko, iż jeżeli na korzyść jednej z drużyn zasądzony zostaje walkower, awansuje ona dalej bez żadnych wyliczeń. Nie mają więc racji ci, którzy do dziś próbują wykazać, iż gdyby Vrdoljak wykorzystał w wygranym u siebie przez Legię meczu 4:1 przynajmniej jeden z dwóch karnych, Legia nawet pomimo walkowerowej porażki 0:3 w meczu wyjazdowym awansowałaby do Ligi Mistrzów. Nie, nie awansowałaby.

Jak widać, bramki na wyjeździe nie liczą się podwójnie sensu stricto, a tylko w określonych wypadkach mogą być dodatkowo brane pod uwagę.

5 komentarzy do “Bramki na wyjeździe liczą się podwójnie?”

  1. iPrace stwierdza:

    Wszystko ma duże znaczenie, zwłaszcza przy sportowych emocjach. A jeżeli chodzi o poprawność języka to własnie w sporcie często zdarzają się tego typu potyczki 😉

  2. Łukasz Rokicki stwierdza:

    @ iPrace
    Wszyscy się potykają. Piłkarze Ekstraklasy potykają się o piłkę lub własne nogi, inni sportowcy toczą potyczki z przeciwnikami, a komentatorom też zdarzają się potknięcia. 🙂
    Tu jednak mamy do czynienia nie z incydentalnym potknięciem, lecz z obiegową formułką zakorzenioną głęboko w głowach komentatorów i kibiców, która, jeśli rozumieć ją dosłownie, może wprowadzać w błąd do tego stopnia, że jednej osobie kilka razy musiałem prostować myślenie (niestety, z mizernym skutkiem, bo obiegowa formułka miała widać większą siłę sugestii od moich wyjaśnień).

  3. taki-tam stwierdza:

    Z góry przepraszam za swoje czepialstwo, przez niektórych pewnie nawet zwane puryzmem, ale akurat w okolicznościach przebywania na blogu o tematyce językowej nie mogę tego nie zauważyć Szanowny (-na) iPrace. O ile pamiętam w języku polskim nie zaczynamy zdań od słowa „A”. Od razu mi lżej. 😉

  4. mikouay stwierdza:

    Lubię Pańską stronę, ale tu się muszę przyczepić – po pierwsze, nie widzę wzmianki o tym, że jeszcze parę lat temu bramki strzelone na wyjeździe w istocie liczyły się podwójnie. Nie pamiętam, kiedy ten przepis został zmieniony, ale nie było to tak dawno temu, żebym mimo młodego wieku nie pamiętał.

    Po drugie – i znacznie ważniejsze – powtarza Pan obrzydliwy, horrendalny, ogromnie irytujący i szczerze mówiąc – dość kompromitujący błąd: nie ma w języku łacińskim (a więc i w polskim) wyrażenia „sensu stricte”. Stricte to przysłówek. Sensu to rzeczownik w ablatywie. Właściwe formy są dwie: stricte (samo) albo sensu stricto.

  5. Łukasz Rokicki stwierdza:

    @ mikouay
    1. Pamiętam, że oglądałem rozgrywki pucharowe jeszcze w latach 80. XX w. i już wtedy, jeśli mnie pamięć nie myli, decydowały te same reguły co teraz. Więc na pewno nie było to parę lat temu, ani nawet kilkanaście. Jak było wcześniej, nie wiem.
    2. Biję się w piersi. Mea culpa. Na usprawiedliwienie powiem, że inni robią jeszcze gorzej. W tekście drukowanym widziałem kiedyś *w sensie strikcie. Dziękuję za zwrócenie uwagi.

Zostaw komentarz

Silnik: Wordpress - Theme autorstwa N.Design Studio. Spolszczenie: Adam Klimowski. Modyfikacja: Łukasz Rokicki.
RSS wpisów RSS komentarzy