Nie planowałem tego, ale narodowa kwarantanna i związane z nią zamknięcie szkół poniekąd przyczyniły się do stworzenia skojarzonego z niniejszą stroną kanału YouTube.
Zachęcam do obejrzenia pierwszego opublikowanego materiału, poświęconego wierszowi Norwida Bema pamięci żałobny rapsod. Proszę nie zwracać uwagi na potknięcia i niedostatki techniczne — to mój debiut, stworzony za pomocą telefonu komórkowego i prostego edytora wideo. W najbliższym czasie pojawią się nowe nagrania, a czy kanał ten będzie rozwijany w przyszłości, okaże się w zależności od zainteresowania (wyświetlenia, subskrypcje, polubienia) oraz, nie ukrywajmy, finansów niezbędnych do prowadzenia kanału na odpowiednim poziomie.
Od próbnej matury zorganizowanej przez CKE minęło już nieco czasu — nauczyciele ją przeprowadzili, sprawdzili, omówili… W zasadzie nie mam zwyczaju komentować tego typu egzaminów, ale wydaje się, że jednak muszę wtrącić tu kilka krytycznych uwag, tym bardziej że nie są to wyłącznie moje spostrzeżenia. Nie spotkałem chyba nikogo, kto nie miałby zastrzeżeń do sformułowanego w tym roku tematu rozprawki problemowej, a wiem, że niektórzy poloniści krytykowali go w dość ostrych słowach. Brzmiał on: Czy odkupienie winy zwalnia człowieka z odpowiedzialności za wyrządzone krzywdy? Rozważ problem i uzasadnij swoje zdanie, odwołując się do podanego fragmentu „Pana Tadeusza” Adama Mickiewicza, do całego utworu oraz do innego tekstu kultury. Temat teoretycznie nie wydaje się zbyt trudny, ale… najtrudniejsze wydaje się zrozumienie intencji autorów zadania. To, co powypisywali uczniowie, jest wobec tego sprawą absolutnie drugorzędną.
Na wstępie lojalnie uprzedzam, że przedstawiona niżej interpretacja nie nadaje się do użytku szkolnego i należy ją traktować z dużym przymrużeniem oka.
To nie jest tak, że czytam wiersz i dumam, jak można by sobie z niego, przepraszam za wyrażenie, interpretacyjne jaja zrobić. Po prostu kiedyś uczestniczyłem w ciekawych zajęciach warsztatowych, w czasie których prowadzący podzielił nas na grupy i poprosił o dokonanie… złej interpretacji wiersza Cypriana Kamila Norwida W Weronie. Niestety, nikogo z nas dokonywania złych interpretacji nie uczono, więc ciężko nam było cokolwiek wymyślić, toteż skończyło się na tym, że niczego nie wymyśliliśmy, a ja, gdy przyszła nasza kolej, a przyszła szybko, bo referowaliśmy wyniki pracy jako pierwsza grupa, musiałem po prostu improwizować, żeby cokolwiek powiedzieć. W sumie poszło mi dość gładko, a w dalszej części artykułu podzielę się z Państwem tym, co udało mi się wykoncypować.
Nie da się na lekcjach języka polskiego w liceum nie wspomnieć o winkelriedyzmie. I owszem, wspomina się, ale wystarczy przejrzeć jakiekolwiek opracowanie, by stwierdzić, że to jedno z najważniejszych pojęć polskiego romantyzmu jest tłumaczone byle jak, tak jakby definiujące je osoby nie potrafiły lub nie chciały wykazać istoty tej idei. Jak się wydaje, ten sam problem dotyczy wielu nauczycieli, którzy owszem, podkreślają, że koncepcja ta jest odpowiedzią Słowackiego na Mickiewiczowski mesjanizm, wspominają, że w przeciwieństwie do niego jest to postawa aktywna itp. Niektórzy zapędzają się nawet do stwierdzenia, że winkelriedyzm to program odzyskania niepodległości przez Polskę na drodze walki zbrojonej. A to już jest teza bardzo ryzykowna.
W dalszej części artykułu wyjaśnię, czym jest naprawdę winkelriedyzm, i krótko zestawię tę ideę z koncepcją mesjanizmu sformułowaną przez Mickiewicza.
Cieszy mnie popularność opublikowanego niegdyś artykułu Mazurek Dąbrowskiego — dawniej i dziś, poświęconego naszemu hymnowi narodowemu. Gdy zdecydowałem się go opublikować, miałem silne przeświadczenie, że do pieśni tej przyjdzie mi jeszcze powrócić. Świadomość, że temat nie został wyczerpany, doprowadziła do tego, iż zdecydowałem się uzupełnić dotychczasowe rozważania o nowy aspekt, a mianowicie ten związany z recepcją Pieśni legionów… w literaturze.
Tym razem świadomość, że nie wszystko zostanie powiedziane, miałem jeszcze zanim napisałem pierwsze zdanie niniejszego artykułu. Muszę przyznać, że wielość nawiązań do utworu Wybickiego w literaturze polskiej zadziwiła mnie niepomiernie, a jeszcze bardziej wstrząsnęła mną konstatacja, że utwór ten spotkał się z dużym odzewem poza Polską — nie tylko w środowiskach emigracyjnych, nie tylko wśród innych ludów słowiańskich, ale także np. w państewkach niemieckich!
Dość powiedzieć, że pobieżne rozpoznanie zagadnienia doprowadziło mnie do stwierdzenia, że bogactwo materiału jest tak wielkie, że można by na ten temat książki pisać, co zresztą uczyniła niestrudzona badaczka naszego hymnu Dionizja Wawrzykowska-Wierciochowa. Cóż w takim razie jest moim celem? Przede wszystkim zasygnalizowanie rozmiarów zjawiska tym, których temat z jakichkolwiek względów zainteresuje, oraz zaprezentowanie i omówienie kilku najważniejszych tekstów powstałych pod natchnieniem Mazurka… oraz kilku mniej może znanych, ale również z jakichkolwiek względów wartych uwagi.
Idę o zakład, że mało kto z Państwa zastanawiał się nad tym, jak trudną sztuką jest stawianie pytań. Nie tylko w pracy nauczyciela, ale w zasadzie we wszystkich już sferach życia. Niejeden nauczyciel, gdyby zeznawał pod przysięgą, przyznałby, że kiedyś tam musiał anulować jakieś pytanie albo uznać inne odpowiedzi niż pierwotnie zamierzał, gdyż okazało się zbyt wieloznaczne, nieprecyzyjne, źle sformułowane itd. Każdy przez to przechodzi. Również autorzy podręczników nie zawsze formułują właściwe pytania. Pół biedy, gdy pytanie jest ewidentnie złe, bo wtedy można je odpowiednio poprawić lub pominąć. Gorzej, gdy jest pozornie poprawne, zwłaszcza formalnie, a autor, formułując je, nie zwrócił uwagi na coś istotnego, jak w przykładzie, który omówię w dalszej części wpisu.
Lecz Ty? — lecz ja? — uderzmy w sądne pienie
Nawołując: „Ciesz się późny wnuku!…
Jękły głuche kamienie
Ideał sięgnął bruku — —”
C. K. Norwid Fortepian Szopena
Wiersz Fortepian Szopena… Wszyscy go znamy, a przynajmniej mamy świadomość, że istniał i „coś tam było o nim w szkole”. Na pierwszy rzut oka może on wydać się jednym z tych wierszy pochwalnych, jakich w literaturze nie brakuje. Byłoby jednak zbytnim uproszczeniem poprzestać na tej konstatacji. Warto bowiem zastanowić się, za co Norwid wychwala Chopina i dlaczego czyni to w taki, a nie inny sposób. Jeśli bowiem wczytamy się w ten wiersz nieco głębiej, trudno będzie oprzeć się wrażeniu, że nikt chyba lepiej nie pojął istoty przesłania zawartego w muzyce Chopina niż Norwid. Przynajmniej nikt spośród ludzi tamtej epoki. Może z wyjątkiem niemieckiego kompozytora Roberta Schumanna…
Niestety, mało kto znajduje w sobie chęć, by przedrzeć się przez meandry Norwidowskiego języka poetyckiego i w ten sposób zrozumieć zarazem dwóch wielkich artystów epoki romantyzmu — Chopina i Norwida. Dla mnie jednak właśnie wiersz Fortepian Szopena stał się kluczem do zrozumienia, kim tak naprawdę był Chopin, jaka była jego muzyka i co stanowiło jej wartość (a także o jej wartości). A im więcej się o Chopinie dowiadywałem, tym częściej powracałem myślą do utworu Norwida.
W dalszej części artykułu spróbuję poddać utwór Norwida głębszej i nieco innej niż przyjęta w dydaktycznej praktyce analizie. Czynię to, gdyż moim zdaniem tradycyjne podejście do tego dzieła powoduje jego znaczne zubożenie, skupienie się na formie, artystycznym kształcie. A Szopen?… Cóż, w większości analiz w pewnym momencie ginie on z pola widzenia, co jest niedopuszczalnym błędem.
Chociaż o Dziadach Mickiewicza napisano już wiele, dzieło to nadal pozostaje dla czytelników i badaczy pełne zagadek. Jedną z nich jest status ontologiczny Gustawa, bohatera IV części dramatu. Na pytanie, kim jest Gustaw, próbowało odpowiedzieć wielu z nich, lecz udzielane odpowiedzi były zwykle niekompletne. Najrzetelniejszym opracowaniem dotyczącym tego tematu jest artykuł Wacława Borowego Zagadkowość w kompozycji Dziadów1. Autor zestawia w nim wydobyte z tekstu wskazówki, lecz zauważając, że istnieją między nimi niedające się pogodzić sprzeczności, zmuszony jest skonstatować:
Gustaw nie jest duchem człowieka żywego.
Gustaw nie jest upiorem.
Czymże więc jest?2
Skoro nie da się problemu rozwiązać, trzeba go ominąć, toteż Borowy sugeruje, że cała IV część Dziadów to wielka wizja senna3 — wszystko to po prostu śni się Pasterce. Jest to rozwiązanie bardzo wygodne, gdyż wszystkie występujące w dziele sprzeczności pozwala tłumaczyć swoistą logiką snu. Niestety, argumenty, które na poparcie swej tezy przytacza badacz, nie są — mówiąc bardzo oględnie — z rodzaju tych „nie do odparcia”.
Niewątpliwie postać Gustawa stanowi zagadkę, a odpowiedź na pytanie, kim jest Gustaw, należy do wyjątkowo trudnych zadań. Czy możliwe jest jednoznaczne rozstrzygnięcie postawionej kwestii? Spróbujmy zmierzyć się z tym wyzwaniem w dalszej części artykułu.
W twórczości Adama Mickiewicza postacie księży pojawiają się kilkakrotnie i — co warto zauważyć — w najważniejszych dziełach. To właśnie obecność w świecie przedstawionym bohaterów przynależących do stanu duchownego łączy np. IV i III cz. Dziadów z Panem Tadeuszem. Jeszcze bardziej znamienne jest, że są to zupełnie różne kreacje: o odmiennych cechach charakteru i innej funkcji w świecie przedstawionym.
Czym tłumaczyć tę rozbieżność? Przywołane wyżej dzieła powstały w niewielkim odstępie czasu. IV i III cz. Dziadów dzieli wprawdzie 9 lat (wiele to i niewiele zarazem, bo jednak przez tę niespełna dekadę w życiu poety zmieniło się dosłownie wszystko…), jednak III cz. Dziadów i Pan Tadeusz powstały już w niewielkim odstępie czasu, więc należałoby spodziewać się zbliżonych kreacji. Tak się jednak nie dzieje. I najprawdopodobniej nie ma w tym żadnego przypadku. Czy w tej rozmaitości jest jakaś ukryta wskazówka? Być może. Spróbujmy to ustalić.
Z góry uprzedzam, że zawarte w dalszej części treści i wnioski wykraczają poza tradycyjnie przyjęte ramy interpretacyjne dzieł Mickiewicza — nie tylko te przyjęte w praktyce szkolnej.
17 sierpnia 2009 r. po tygodniowej walce o życie zmarł wskutek obrażeń odniesionych w wypadku samochodowym dr Eligiusz Szymanis, wspaniały człowiek, naukowiec, wykładowca Uniwersytetu Warszawskiego. I chociaż od jego tragicznej śmierci (spowodowanej ponoć przez nietrzeźwego kierowcę) minął już ponad tydzień, winien mu jestem tych kilka słów, tym bardziej że ta przygnębiająca wiadomość dotarła do mnie okrężną drogą już po jego pogrzebie.
Jestem nauczycielem języka polskiego w jednym z warszawskich liceów. Na tej stronie chcę dzielić się refleksjami dotyczącymi literatury, języka, edukacji, mediów. Nie zabraknie również tekstów mających na celu pomoc uczniom w zrozumieniu pewnych kwestii i zjawisk.
Wszelkie propozycje dotyczące kolejnych wpisów, jak również komentarze do już istniejących mile widziane.
Jeśli ta strona okazała się dla Ciebie użyteczna i uważasz ją za godną zainteresowania, kliknij "like", by dołączyć do jej sympatyków na Facebooku i otrzymywać informacje o nowych artykułach. Dziękuję!