W twórczości Adama Mickiewicza postacie księży pojawiają się kilkakrotnie i — co warto zauważyć — w najważniejszych dziełach. To właśnie obecność w świecie przedstawionym bohaterów przynależących do stanu duchownego łączy np. IV i III cz. Dziadów z Panem Tadeuszem. Jeszcze bardziej znamienne jest, że są to zupełnie różne kreacje: o odmiennych cechach charakteru i innej funkcji w świecie przedstawionym.
Czym tłumaczyć tę rozbieżność? Przywołane wyżej dzieła powstały w niewielkim odstępie czasu. IV i III cz. Dziadów dzieli wprawdzie 9 lat (wiele to i niewiele zarazem, bo jednak przez tę niespełna dekadę w życiu poety zmieniło się dosłownie wszystko…), jednak III cz. Dziadów i Pan Tadeusz powstały już w niewielkim odstępie czasu, więc należałoby spodziewać się zbliżonych kreacji. Tak się jednak nie dzieje. I najprawdopodobniej nie ma w tym żadnego przypadku. Czy w tej rozmaitości jest jakaś ukryta wskazówka? Być może. Spróbujmy to ustalić.
Z góry uprzedzam, że zawarte w dalszej części treści i wnioski wykraczają poza tradycyjnie przyjęte ramy interpretacyjne dzieł Mickiewicza — nie tylko te przyjęte w praktyce szkolnej.
Ksiądz z IV cz. Dziadów
Pierwsza spośród znaczących kreacji księdza w dziełach Mickiewicza wywodzi się jeszcze z wileńsko-kowieńskiego okresu twórczości poety — jest to Ksiądz z IV części Dziadów. W dziele tym partnerem głównego bohatera dramatu, zrujnowanego przez nieszczęśliwą miłość Gustawa (a mówiąc ściślej: jego ducha — aczkolwiek kwestia, czy Gustaw jest gościem z „tego” czy „tamtego” świata, nie została jednoznacznie rozstrzygnięta i chyba wypadnie nam do niej powrócić w którymś z kolejnych artykułów), Mickiewicz uczynił duchownego unickiego. Unici to dawni wyznawcy prawosławia, którzy po zawarciu Unii Brzeskiej (czyli w 1596 r. i w latach późniejszych) uznali zwierzchnictwo papieża i dogmaty kościoła rzymskokatolickiego, zachowując jednocześnie swoją liturgię i tradycję. To wyjaśnia obecność dzieci w domu Księdza, jak również jego wzmianki o zmarłej żonie — w kościołach unickich w owych czasach nie obowiązywał celibat. Na tym jednak pewna osobliwość (osobliwość dla nas, którzy unitów znamy raczej z opowieści, lecz nie dla samego autora) tej postaci się kończy.
Ksiądz w zestawieniu z Gustawem wydaje się postacią niezbyt ciekawą, żeby nie powiedzieć: nudną. Trudno mu znaleźć wspólny język z odwiedzającym jego domostwo nieszczęśnikiem. Ksiądz nie rozumie cierpień Gustawa, uważa go za człowieka chorego umysłowo (zwraca się do dzieci: „On ma rozum pomieszany”). Owszem, słucha go uważnie, jednak jeśli przeanalizować jego wypowiedzi, okaże się, że tak naprawdę nie ma mu niczego do powiedzenia ponad niezbyt oryginalne słowa chrześcijańskiej pociechy, już nie tylko zahaczające o banał, lecz nim będące:
Jeżeli Pan Bóg złączył, ludzie nie rozłączą!
Może się troski wasze pomyślnie zakończą.1
Synu mój, jest to dawna, lecz słuszna przestroga;
Że kiedy co się stało i już nie odstanie,
Potrzeba w tym uznawać wolą Pana Boga.2
Lecz nie traćmy nadziei, po smutkach wesele.3
Jest to po prostu duchowny o ograniczonych horyzontach, nierozumiejący problemów innych, trzymający się ściśle nauki Kościoła, zamykający swój umysł na zjawiska, które nie mieszczą się w tej doktrynie:
Ja we wszystko wierzę,
Cokolwiek w Piśmie Świętym Chrystus nam ogłasza
I w co zaleca wierzyć Kościół, matka nasza.4
To ograniczenie horyzontów powoduje, iż Ksiądz w chwili zetknięcia się ze zjawiskami wykraczającymi poza zakres jego wiary i wyobrażeń (głos ducha z kantorka) wpada w przerażenie (co wyraźnie zaznaczono w didaskaliach), wykrzykuje dwie króciutkie kwestie, a później nie jest w stanie odezwać się już do końca utworu! I nie ma takiej potrzeby, gdyż jego rola w dziele się skończyła — od teraz głos ma tylko i wyłącznie Gustaw.
Ksiądz, którego formacja światopoglądowa pozostaje w zgodzie z nauką Kościoła, nie jest wcale w tym utworze najważniejszy. Cała jego rola sprowadza się do tego, by główny bohater dramatu, Gustaw, miał komu przekazać prawdy z zaświatów (bo jak pamiętamy, to właśnie stanowi główny cel jego wizyty). Dla Mickiewicza, młodego poety rozmiłowanego w zjawiskach niezwykłych, niemieszczących się w ogólnie przyjętym i pogłębionym w epoce oświecenia sposobie myślenia, Ksiądz jest po prostu człowiekiem reprezentującym stary typ mentalności i podobnie jak Starzec z ballady Romantyczność znającym tylko martwe prawdy.
Dzięki obecności Księdza Gustaw nie musi wygłaszać swych kwestii „w próżnię”, a na tle niezbyt ciekawych wypowiedzi duchownego to właśnie jego monologi prezentują się interesująco i sugestywnie. Bo to właśnie one są tak naprawdę ważne w tym dziele i na nie ma się ukierunkować uwaga czytelnika (dramat ten nie był pisany z myślą o realizacji scenicznej); one mają stanowić dla niego przedmiot przemyśleń. To właśnie Gustaw jawi się w tym dziele jako depozytariusz „prawd żywych”. Tak więc im bardziej „prawomyślna”, a przez to pospolita, jest postać Księdza, tym lepiej dla prawd, jakie za pośrednictwem jego rozmówcy pragnie przekazać czytelnikowi autor (o tym, co na temat zjawisk nadprzyrodzonych sądził Mickiewicz, świadczy niemal całokształt twórczości poety z tamtego okresu).
Ksiądz z IV cz. Dziadów jawi się jako bohater negatywny — w tym sensie, że jest symbolem tego wszystkiego, co odrzucali zbuntowani romantycy, widzący w duchowieństwie konserwatystów występujących przeciwko temu, co oni stawiali w centrum zainteresowań. Duchowny nie rozumie cierpień bohatera romantycznego, potępia jego popełniony w chwili rozpaczy czyn, a co gorsza, nie rozumie nic z metafizycznych prawd, które usiłuje mu uświadomić Gustaw. To w pewnym sensie człowiek minionej epoki, niezdolny uwierzyć w rzeczy niedające się ująć w nabytych niegdyś kategoriach, w których od lat niezmiennie funkcjonuje jego umysł. To człowiek niezdolny, a przynajmniej niemający ambicji do poszukiwań — nawet jeśli zobaczy coś, czego wcześniej nie mógł dostrzec, i tak niewiele z tego rozumie. To przedstawiciel tak atakowanego w innych utworach Mickiewicza z okresu wileńsko-kowieńskiego pokolenia „starych”, który takie widzi świata koło, jakie tępymi zakreśla oczy5 (bo te słowa z Ody do Młodości znakomicie obrazują jego sposób patrzenia na świat). Ksiądz zostaje bezlitośnie ośmieszony przez bohatera romantycznego — Gustawa, w którym koncentruje się wszystko to, co stanowiło wartość dla prekursorów polskiego romantyzmu, w tym samego Mickiewicza. I tylko do tego jest w utworze potrzebny. Przegrywa w każdym wątku prowadzonej z Gustawem dyskusji, a gdy jego dawny uczeń zaczyna mówić to, co w całym utworze najważniejsze, duchowny nie jest już w stanie zabrać głosu.
Można powiedzieć, że Ksiądz to ostatnia ofiara prowadzonej wcześniej w Balladach i romansach oraz II części Dziadów ofensywy Mickiewicza przeciwko „starym”, czyli ludziom oświecenia, klasykom, racjonalistom, empirykom. IV cz. Dziadów kończy w zasadzie pierwszy okres twórczości naszego wieszcza — okres buntu i fascynacji światem zjawisk nadprzyrodzonych, widzianym przez pryzmat wyrosłej z pogaństwa (chociaż częściowo schrystianizowanej) tradycji ludowej.
Znamienne jest, iż Ksiądz i Gustaw znali się w przeszłości — Ksiądz był niegdyś duchowym przewodnikiem Gustawa. Ten fakt znaczy więcej, niż mogłoby się wydawać. Pamiętać bowiem należy, iż Mickiewicz jako poeta wyrasta z ducha klasycyzmu. Jego pierwsze utwory, pisane jeszcze przed dziełami zawartymi w I tomie Poezyj, były silnie osadzone w tej tradycji, wręcz naśladowały dzieła klasyków! Można więc stwierdzić, że w IV cz. Dziadów Mickiewicz komunikuje, że oto drogi nauczyciela i ucznia ostatecznie się rozchodzą, a sam poeta nieodwołalnie odcina się od klasycystycznej formacji kulturowej, z której przecież wyrósł i która przez jakiś czas go kształtowała, że nie łączy go z nią już nic, a z mistrzami, na których dziełach niegdyś się wzorował, nie jest już i nie będzie w stanie znaleźć wspólnego języka — podobnie jak romantyczny Gustaw z oświeconym (lecz ograniczonym) Księdzem. Owszem, mogą się uściskać na pożegnanie, lecz już za chwilę młody romantyk pójdzie swoją drogą — w podróż, w którą dawnego przewodnika już nie zabierze…
III cz. Dziadów — ks. Piotr
W opublikowanej 9 lat później III części Dziadów pojawia się już dwóch księży, jednak pierwszy z nich, ksiądz Lwowicz, nie odgrywa w utworze większej roli: pyta o nowiny, ofiaruje modlitwy za więźniów i stara się przywołać do porządku śpiewającego „pogańską” — jak ją określa duchowny — pieśń Konrada. W sumie występuje tylko w jednej scenie, mówi niewiele i nie wygłasza istotniejszej czy chociażby dłuższej kwestii. Trudno o nim cokolwiek więcej powiedzieć.
O niebo ważniejszą postacią w tym dziele jest ksiądz (a mówiąc ściślej: zakonnik przynależący do zgromadzenia bernardynów) Piotr. Podobnie jak Ksiądz z IV części dramatu jest wiernym i pokornym sługą Kościoła. Jednak na tym podobieństwa się kończą. O ile Ksiądz z IV części Dziadów jest człowiekiem słabym, bezradnym w zetknięciu ze zjawiskami niepospolitymi, wierzącym wprawdzie, lecz chyba nie do końca świadomym sensu i implikacji wyznawanej religii, o tyle ksiądz Piotr jest postacią obdarzoną niezwykłą siłą, wynikającą właśnie z jego głębokiej, nieskażonej wiary i pokory. Ma nawet moc panowania nad złym duchem, który opętał duszę Konrada. Zdobywa pełną władzę nad szatanem i jest w stanie zmusić go do wyjawienia wszystkiego, co chce wiedzieć. Potrafi przy tym zachować pełną kontrolę również nad samym sobą w momencie, gdy duch próbuje omamić go pokusami. Mówiąc krótko: ksiądz Piotr to postać zbudowana na zasadzie wewnętrznego kontrastu — łączy w sobie pokorę i poddanie Bogu z duchową potęgą, jaką Bóg obdarza tylko wybrane jednostki.
Przy całej swej duchowej potędze ksiądz ten pozostaje osobą niezwykle skromną i pokorną, mającą świadomość, iż wobec Boga jest tylko prochem i niczem6. Jednak to właśnie on, nie ogarnięty pychą Konrad, staje się dla Boga partnerem do rozmowy. Tak, rozmowy, bo rozmowa z Bogiem, czego nie rozumiał Konrad, nie polega na zasypywaniu Go żądaniami, lecz na słuchaniu. Ten skromny duchowny osiąga coś, co mimo starań podjętych pod koniec sceny I nie udaje się Konradowi: dostępuje od Boga łaski poznania przyszłych losów Polski. Przez to ksiądz Piotr, w przeciwieństwie do Księdza z IV części Dziadów, staje się kluczowym bohaterem dramatu.
Ksiądz Piotr jest więc postacią o wiele bardziej wyrazistą niż jego poprzednik. Co więcej, w tym dziele to właśnie w jego usta wkłada Mickiewicz to, co stanowi najważniejszą część skierowanego do czytelnika przekazu. Tym razem właśnie ksiądz, a nie ktoś inny staje się przekazicielem nieznanej zwykłym śmiertelnikom prawdy. W tym ujęciu bohater ten wysuwa się w dziele na pierwszy plan i okazuje się pozytywną alternatywą dla postawy nazwanego kometą błędu7 Konrada. Mamy tu więc do czynienia z sytuacją odwrotną niż ta w IV części dramatu. Trudno nie dostrzec tu zwrotu ku chrześcijaństwu, tym bardziej że właśnie na wątkach najważniejszych w tej religii opiera się sformułowana w dziele idea mesjanizmu.
III cz. Dziadów to dzieło kształtujące nowe oblicze polskiego romantyzmu — tym razem ukierunkowane już nie na stwory z zaświatów, lecz Boga i Ojczyznę. Jest to również próba ucieczki od mistycyzmu pogańskiego w mistycyzm chrześcijański. Pisząc III cz. Dziadów, Mickiewicz usiłował nadać nową jakość polskiemu romantyzmowi, schrystianizować go, zawrzeć w utworze esencję idei, którą w tamtym czasie równolegle rozwijał w Księgach narodu polskiego i Księgach pielgrzymstwa polskiego. W przeciwieństwie do poprzednika z cz. IV dramatu ks. Piotr jest wyrazicielem idei autora Dziadów. Tym razem to właśnie ksiądz, chociaż inny, wygrywa w „korespondencyjnym” pojedynku z nowym wcieleniem bohatera romantycznego — przepoczwarzonym z mazgajowatego, skupionego na sobie i swych cierpieniach Gustawa świeżo upieczonym patriotą i buntownikiem Konradem.
Werdykt Boga jest jednoznaczny — to cichy i pokorny sługa Boży otrzymuje nagrodę i łaskę. To jemu Bóg pozwala uratować Konrada przed potępieniem. Jakby tego było mało, ks. Piotr odsłania przecież Konradowi jego przyszłe losy! A w tym, że ma dar widzenia przyszłości, upewnia nas fakt, że jedna z przepowiedni bernardyna sprawdza się w scenie ósmej (śmierć Doktora). To też nie jest przypadek. Bo jeśli ks. Piotr wie więcej, niż Bóg objawił mu w scenie V, to znaczy, że prorocze wizje są dla niego codziennością. Ba, nawet kluczowe w całym dramacie Widzenie nie jest dla księdza niczym zaskakującym — z jego słów wynika niezbicie, że ma świadomość, iż za moment będzie rozmawiał z Bogiem:
KS. PIOTR
(modli się leżąc krzyżem)
Panie! czymże ja jestem przed Twoim obliczem? —
Prochem i niczem;
Ale gdym Tobie moję nicość wyspowiadał,
Ja, proch, będę z Panem gadał.8
Bo ks. Piotr wie, jak się do tego zabrać… I okazuje się, że nie trzeba wiele: wystarczy pojednać się z Bogiem i przyjąć postawę bezwarunkowej pokory połączonej z pełną zawierzenia modlitwą (a taką symbolizuje leżenie krzyżem). Cała scena V dramatu jest niczym innym, jak wyrazem marzeń Mickiewicza o mistycznym zespoleniu z Bogiem. Marzeń, które niejednokrotnie ujawniały się w utworach naszego wieszcza, które z taką siłą przewijają się przez Zdania i uwagi i które potem popchnęły poetę pod przemożny wpływ Towiańskiego…
A co z przemienionym, bo przemienionym, ale jednak bohaterem romantycznym? Mimo całej tej sławetnej przemiany w celi wykorzystywanego jako więzienie klasztoru bazylianów Konrad zachował wiele cech Gustawa: nie wyzbył się egocentryzmu i buntowniczej natury (chociaż zmienił się przedmiot buntu). Ale teraz to on musi z pokorą słuchać księdza, człowieka rozumiejącego więcej niż inni. To jasny sygnał dany przez Mickiewicza, że formuła romantycznego buntu się wyczerpała, że pora zwrócić się ku Bogu, próbować wejść z Nim w bezpośredni kontakt, w Nim szukać nadziei, a przede wszystkim: zdać się na Jego wolę i z cierpliwością przyjmować zsyłany ludziom i narodom los, wierząc, że w ten sposób pomaga się realizować Boży plan zbawienia jednostek i zbiorowości.
W praktyce dydaktycznej dominuje pogląd, iż postacią, którą do pewnego przynajmniej stopnia można utożsamić z samym Mickiewiczem, jest Konrad. Niewątpliwie to prawda. Tak samo jak stwierdzenie, że takim porte parole (w dziele literackim: osoba wypowiadająca poglądy samego autora) poety jest w II części dramatu Gustaw. W III cz. Dziadów główny bohater, czyli Konrad, niewątpliwie ma cechy samego Mickiewicza, ale nie może być już uznany za porte parole autora. To znaczy: może być, ale z jednym fundamentalnym zastrzeżeniem, że Konrad to Mickiewicz dawny — zbuntowany, dumny, zdeterminowany, ale bezsilny i podążający błędną drogą. A ksiądz Piotr? Niewątpliwie wypowiada poglądy samego Mickiewicza. I tylko tyle możemy stwierdzić, bo budowanie dalszej analogii między Mickiewiczem a ks. Piotrem raczej jest zadaniem beznadziejnym. Może ks. Piotr to Mickiewicz taki, jakim chciałby być? Po części pewnie tak. A może taki, jakim już przeczuwa, że się stanie? Ryzykowne twierdzenie. A może w końcu, co chyba jest najbardziej prawdopodobne, ktoś, kogo ze wszystkich sił pragnąłby spotkać Mickiewicz — ktoś, kto zna prawdę i zgodnie z nią byłby w stanie pokierować zagubionym poetą?
Przyjmijmy więc to, co jest najbardziej prawdopodobne: że Konrad jest dawnym Mickiewiczem, a ks. Piotr wyczekiwanym przez niego prorokiem, mistrzem, kimś, kto stanie się tym, kim mógł w życiu wieszcza być np. Oleszkiewicz — znany malarz i mistyk, którego poeta poznał w Petersburgu. Mickiewicz do jakiegoś stopnia zafascynował się tą osobą i poniekąd uległ jej wpływom. Co więcej, poświęcił mu przedostatni utwór Ustępu III cz. Dziadów. Tak jak w samym dramacie ks. Piotr wieszczy rychłą śmierć Doktora, tak we wspomnianym wierszu Oleszkiewicz przepowiada m.in. rychły koniec cara. Co więcej, jest w jego słowach mowa o piorunie, który nim dosięgnie tyrana, najpierw bić będzie w jego mniej winnych poddanych. Tak jakby śmierć Doktora w scenie VIII miała być przepowiednią losu cara… Oczywiście ks. Piotr to nie Oleszkiewicz. Oleszkiewiczem jest według wszelkiego prawdopodobieństwa ów mędrzec, którego spotkanie na wygnaniu ks. Piotr przepowiada Konradowi w tejże samej scenie VIII. Zauważmy, że osobą, która we wspomnianym już wierszu Ustępu szczególnie zainteresowała się Oleszkiewiczem, jest bliżej nieokreślony pielgrzym. A przecież Pielgrzym to nikt inny jak bohater napisanych w czasie zesłania do Rosji Sonetów Krymskich, czyli jedna z literackich masek Mickiewicza — podobnie jak Konrad. Jak się można domyślać, pod koniec Ustępu pielgrzym Konrad rozpoznaje w Oleszkiewiczu owego mędrca, o którym mówił mu bernardyn.
Gdy Mickiewicz pisał III cz. Dziadów, Oleszkiewicz już nie żył (zmarł w 1830 roku). Nie ma to jednak znaczenia, gdyż akcja utworu rozgrywa się o wiele wcześniej, niż Mickiewicz miał okazję go poznać. Można więc przypuszczać, że ks. Piotr jest w tym utworze postacią uwiarygadniającą naukę Oleszkiewicza. W końcu to ów pokorny sługa Boży wskazuje go Konradowi jako przyszłego przewodnika. A czy ktoś tak święty, wybrany przez Boga, mógłby wskazać błędną drogę? Oczywiście, że nie. Ktoś, kogo wskazuje ks. Piotr jako przewodnika, musi być kimś wiarygodnym, prowadzącym do prawdy i samego Boga!
Pora podsumować powyższe rozważania. W III cz. Dziadów Mickiewicz zdaje się mówić coś takiego. Byłem niegdyś jak ten Gustaw, lecz opamiętałem się. Poznałem jednak, że i przyjmując postawę Konrada, popełniłem błąd, z którego wyprowadził mnie dopiero Oleszkiewicz. A jaka jest prawda i słuszna droga, pokazuję wam na przykładzie postawy, słów i wizji ks. Piotra.
Pan Tadeusz — ks. Robak
Wyjątkową postacią księdza w literaturze polskiej jest ks. Robak — bohater epopei Pan Tadeusz. Pojawia się on już w I księdze poematu i od początku otacza go aura tajemniczości. Nie od razu dowiadujemy się np. że jest kwestarzem. Wzmianka ta pojawia się wprawdzie w ks. I, lecz opatrzona słowem „podobno”. Tajemnicze wrażenie sprawia również sam wygląd księdza:
Postać Bernardyna
Wydawała, że mnich ten nie zawsze w kapturze
Chodził i nie w klasztornym zestarzał się murze.9
Niezwykłe dla wyglądu księdza są rany nad uchem i na brodzie — ślady cięć lub postrzałów, sama zaś postawa Robaka, głos, ruchy miały coś żołnierszczyzny — kazania wygłaszał np. takim tonem, jakby zwracał się do szwadronu żołnierzy. Ksiądz odbywał liczne potajemne rozmowy nie tylko z sędzią, lecz nawet nocami wymykał się do dworków szlacheckich, odbierał listy, których nigdy nie otwierał przy obcych, przyjmował i rozsyłał tajemniczych posłańców, a spraw politycznych był świadomszy niźli żywotów świętych. Zastanawiać czytelnika może też bardzo wyraźnie eksponowany odruch księdza — machinalne zasłanianie twarzy kapturem. Dość szybko dowiadujemy się o patriotycznej agitacji prowadzonej przez bernardyna wśród zaściankowej szlachty. Niepewność co do prawdziwej tożsamości bohatera pogłębia inne zdarzenie — niezwykle ryzykowny i precyzyjny strzał, jaki Robak oddaje do niedźwiedzia w czasie polowania, ratując w ten sposób życie Hrabiego. Ostatnim akordem patriotycznej działalności księdza jest odegranie kluczowej roli w oswobodzeniu wziętej w czasie zajazdu do niewoli przez Rosjan szlachty polskiej. Robak nie tylko zrealizował plan pozwalający zaopatrzyć jeńców w broń, lecz również odegrał istotną rolę w czasie bitwy z Rosjanami — sam wprawdzie nie walczył (zabraniały tego reguły zakonne), lecz wspierał walczących radą i uratował życie Hrabiemu, co okupił własną śmiercią. Dopiero pod koniec ks. X wychodzi na jaw tajemnica Bernardyna, gdy tuż przed zgonem wyznaje Gerwazemu, iż jest bezskutecznie poszukiwanym zabójcą jego pana — stolnika; że aby odpokutować winę, walczył wpierw w oddziałach Napoleona, a po otrzymaniu w jednej z bitew ciężkiej rany wstąpił do zakonu i podjął ryzykowną konspiracyjną działalność patriotyczną, agitując szlachtę do zorganizowania na Litwie powstania przeciw zaborcy.
Ksiądz Robak jest kreacją zupełnie odmienną od tych, które Mickiewicz stworzył wcześniej — nie przypomina w niczym dość bezbarwnego Księdza z II cz. Dziadów. Bardziej przypominać może ks. Piotra, jeśli brać pod uwagę siłę uczuć patriotycznych, lecz w przeciwieństwie do niego nie jest przepojonym mistyczną wiarą wizjonerem — to raczej człowiek czynu, który zakonny habit przybrał z jednej strony, by odpokutować za swą zbrodnię, z drugiej zaś — by pozostając incognito, aktywnym działaniem włączyć się w dzieło wyzwalania ojczyzny tu i teraz, nie czekając na wyroki Boga.
Podobnie jak postać ks. Piotra również osoba ks. Robaka została zbudowana na zasadzie kontrastu. Tym razem jednak jest to kontrast na dwóch płaszczyznach czasowych — Robak jest nawróconym grzesznikiem, awanturnikiem, hulaką, lekkoduchem, egoistą, który w chwili słabości popełnia ciężką zbrodnię, a następnie służąc Bogu, ojczyźnie i ludziom, stara się odpokutować swój grzech.
Dzieje ks. Robaka to oznaka kolejnego przewartościowania — z naznaczonego cechami szalonego, porywczego, a nawet amoralnego bohatera romantycznego (jakim jest Jacek Soplica) przemienia się w osobę świadomą swych celów, działającą w sposób rozsądny i ukierunkowany, wolną jednak od jakiegokolwiek mistycyzmu, „twardo stąpającą po ziemi”. To znak wypalenia się buntu romantycznego, ostatecznego wyczerpania jego formuły i możliwości ewolucji.
Ks. Robak to jednak zupełnie inna postać niż ks. Piotr, a jednak pokazana w pozytywnym świetle i mogąca stanowić wzór. Jest to też osoba energiczna, realizująca się w działaniu, nie czekająca na Bożą interwencję. To ważne stwierdzenie, prowadzące nieuchronnie do istotnego pytania. Czyżby kreując tę postać, chciał Mickiewicz odżegnać się od wyłożonej niewiele wcześniej w Widzeniu ks. Piotra idei mesjanizmu? W żadnym razie. Zauważmy, że przecież ks. Robak ponosi klęskę. Nie na płaszczyźnie osobistej, bo przecież zyskuje przebaczenie, a swoimi czynami odkupił grzechy młodości. Jednak jego misja kończy się fiaskiem — powstanie wybucha zbyt wcześnie, przez co przynosi więcej szkody niż pożytku. Nie udało się pomóc nadciągającej armii Napoleona, a wielu z miejscowej szlachty musiało wyemigrować. Cóż z tego, że powrócili u boku Bonapartego. Przecież wiemy, jak skończyła się wyprawa na Moskwę… Czy mogło być inaczej? Nie. Wszak w III cz. Dziadów, czyli w dziele wydanym niewiele wcześniej, a pisanym równolegle z początkami Pana Tadeusza, prośba ks. Piotra o przyspieszenie zakończenia męki narodu została odrzucona… Bóg nie raczy przyspieszyć przyjścia męża opatrznościowego i zmartwychwstania narodu, gdyż ten — jak stwierdza ks. Piotr — musi wycierpieć. A jeśli Bóg nie chce, nie będzie w stanie uczynić tego żaden człowiek. Nie tędy więc droga. Wydaje się jednak, że kreując ostatniego bohatera większego dzieła na człowieka czynu, Mickiewicz starał się odeprzeć ataki krytyków jego teorii i dodać do wyłożonej wcześniej idei jedno zastrzeżenie: mesjanizmu nie należy rozumieć jako nakazu biernego poddania się cierpieniu. Jeśli jednak czyn ma wartość, to gdzie ona tkwi? Chyba w tym, że zbawienie wymaga aktywnego współdziałania ze strony człowieka, że w pewnym momencie dążenia Boga i człowieka muszą się zetknąć, że naród, by wykonać powierzoną mu misję odkupienia świata, nie może unikać czynów, za które spotka go cierpienie. Bo jeśli nie pójdzie w ślady Chrystusa i nie wystawi się na mękę, nie spełni swego świętego dziejowego posłannictwa.
Nawet jeśli powyższy wywód nie byłby prawdziwy (są jednak mocne podstawy uzasadniające jego słuszność, jednak nie czas tu o nich pisać), fakt pozostaje faktem: ostatni bohater Mickiewiczowski jest człowiekiem czynu. Więcej: jest człowiekiem, który porzucił wszystko, co wiązało się z jego dotychczasowym życiem, by stać się… By stać się prefiguracją samego Mickiewicza! Bo przecież Mickiewicz w Panu Tadeuszu właśnie żegna się ze wszystkim, co miało związek z jego przeszłością: z krajem lat dziecinnych oraz… tworzeniem literatury! Wszak po Panu Tadeuszu wieszcz nasz napisał już tylko 5 wierszy, składających się na tzw. Liryki lozańskie (gwoli ścisłości stwierdzić należy, że pracował nad innymi dziełami, których rękopisy, przeczuwając chyba swą śmierć, spalił jednak przed wyjazdem do Stambułu, a te, których nie zdążył zniszczyć, puścił z dymem jego syn). Ile to wersów? Ułamek procenta tego, co Mickiewicz napisał wcześniej! Po napisaniu Pana Tadeusza nasz eks-poeta skupia się na innego rodzaju działalności. Staje się agitatorem, który w wydawanych czasopismach oraz wygłaszanych wykładach nawołuje nie tylko Polaków, ale i inne narody do czynu, walki. Ba, w swoim zapędzie usiłował zaagitować samego papieża… Stał się też emisariuszem organizującym legiony do walki przeciw Rosjanom w 1855 r. Agitator, emisariusz organizujący oddziały… Słowami tymi w równej mierze określić moglibyśmy zarówno Mickiewicza po 1834 r., jak i ks. Robaka.
Mickiewicz łamie pióro, by stanąć po stronie czynu. Zgodnie z przekonaniem, które wyraził w Zdaniach i uwagach, a konkretnie w dystychu Słowo i czyn:
W słowach tylko chęć widzim, w działaniu potęgę;
Trudniej dzień dobrze przeżyć niż napisać księgę.10
Oczywiście to nie jedyna przyczyna jego zamilknięcia jako literata. Mam tego świadomość i nie chcę popaść w tego rodzaju uproszczone uogólnienie. Skoro bowiem w III cz. Dziadów i Panu Tadeuszu sformułował ostateczną swą ideę, kontynuując twórczość literacką, skazałby się na powtarzanie tego, co już napisał, lub przeczenie temu. Nie dziwi więc, że pomimo podjętych w późniejszym okresie prób nie był w stanie ukończyć w satysfakcjonujący go sposób mającej stanowić podsumowanie całego cyklu I części Dziadów.
Czy Mickiewicz wiedział, że w późniejszym okresie życia przyjdzie mu przyjąć taką, a nie inną rolę? Zapewne nie, aczkolwiek (jeśli wierzyć zachowanym relacjom) jakiś tam dar jasnowidzenia być może posiadał. Niewiele się jednak pewnie pomylimy, jeśli stwierdzimy, że taki miał właśnie zamiar. Zapewne nie powziął go, pisząc Pana Tadeusza, lecz prawdopodobnie już go wtedy przeczuwał, a ostateczną decyzję podjął być może wtedy, gdy zdecydował się dopisać do szlacheckiej epopei Epilog (zamiast planowanego ponoć dalszego ciągu opowieści). Nie miejsce tu na rozważania w tej materii, lecz zapewne w przyszłości rozwinę jeszcze ten wątek.
Jakkolwiek by na to nie patrzeć, wnioski nasuwają się same. Sposoby kreowania postaci księdza i rola tych bohaterów w świecie przedstawionym w dziełach Mickiewicza pozostają w związku z ideowymi przeobrażeniami autora: jego stosunkiem do religii i koncepcją historiozoficzną dotyczącą roli narodu polskiego w historii powszechnej oraz drogi, którą powinien podążać ku niepodległości.
Na zakończenie proponuję sumaryczne podsumowanie w formie tabeli.
Ksiądz | ks. Piotr | ks. Robak | |
---|---|---|---|
Dzieło | Dziady cz. IV | Dziady cz. III | Pan Tadeusz |
Czas powstania | wyd. 1823 (okres wileńsko-kowieński) | wyd. 1832 (na emigracji) | powst. 1832-34, wyd. 1834 (na emigracji) |
typ duchownego | ksiądz unicki | zakonnik (bernardyn) | zakonnik (bernardyn) |
typ wiary | wiara płytka, wyuczona, oparta na oficjalnej wykładni doktryny | głęboka wiara, oparta na miłości, mistycyzm | wiara nawróconego grzesznika, oparta na chęci naprawienia skutków wyrządzonego zła | dominujący rys postaci | postać wyjątkowo bezbarwna | zawierzenie Bogu, posłuszeństwo | aktywność |
funkcja w dziele | bierna, adresat wypowiedzi głównego bohatera | kluczowa, depozytariusz prawd objawionych przez Boga, wyraziciel ideologii zawartej w utworze | kluczowa, wzorzec osobowy |
postawa | przedstawiciel starego, obalanego sposobu myślenia, przeciwnik głoszonego wówczas przez autora mistycyzmu ludowego | mistycyzm chrześcijański | czyn mający na celu odkupienie dawnych win |
wyraziciel ideologii dzieła | nie | tak | tak |
1 A. Mickiewicz, Dziady. Część IV, cyt. za: http://univ.gda.pl/~literat/dziady/004.htm. (wróć)
2 Ibidem. (wróć)
3 Ibidem. (wróć)
4 Ibidem. (wróć)
5 Tegoż, Romantyczność, cyt. za: http://univ.gda.pl/~literat/amwiersz/0004.htm. (wróć)
6 Tegoż, Dziady. Część III, cyt. za: http://univ.gda.pl/~literat/dziadypo/0006.htm. (wróć)
7 Ibidem, http://univ.gda.pl/~literat/dziadypo/0003.htm. (wróć)
8 Ibidem, http://univ.gda.pl/~literat/dziadypo/0003.htm. (wróć)
9 Tegoż, Pan Tadeusz, cyt. za: http://univ.gda.pl/~literat/panfull/0001.htm. (wróć)
10 A. Mickiewicz, Słowo i czyn, [w:] tegoż, Zdania i uwagi cyt. za: http://univ.gda.pl/~literat/amwiersz/0100.htm. (wróć)