Afery różnego rodzaju tak mocno wrosły w nasz krajobraz polityczny, że konia z rzędem temu, kto wymieni chociaż połowę z nich. Nie to jednak mnie w tym momencie interesuje, lecz sposób, w jaki media piszą i mówią o osobach w nie zamieszanych. Zasada jest taka, że dopóki czyjaś wina nie została stwierdzona przez sąd, bezpieczniej jest zachować umiar w redagowaniu medialnych doniesień na ten temat. Dotyczy to wszystkiego: afer gospodarczych, korupcji, współpracy z obcymi wywiadami czy SB itp. Dlatego media zwykły asekurować się dwoma magicznymi słowami: domniemany i rzekomy. I tu pojawiają się wątpliwości, czy mówienie o rzekomym udziale różni się czymkolwiek od mówienia o domniemanym udziale. I tak, i nie. Wszystko zależy od tego, jaką argumentacją się podeprzemy. Zachęcam do lektury dalszej części artykułu.
Genetycznie: synonimy
Odbiorcy wyczuwają, że te dwa komunikaty nacechowane są pewną różnicą. Jednak ich oponenci są w stanie łatwo udowodnić, że słowa te są w zasadzie synonimami, czyli wyrazami bliskoznacznymi. Mają ku temu mocny argument wynikający z historii obu wyrazów.
Zacznijmy od początku. Słowo domniemany jest imiesłowem przymiotnikowym biernym pochodzącym od czasownika domniemywać, czyli domyślać się, przypuszczać. Z kolei słowo rzekomy jest pochodne względem czasownika rzec, czyli powiedzieć, mówić (przy okazji, zwrot: coś jest na rzeczy oznacza, że o czymś się mówi, więc pewnie miało miejsce). Można więc stwierdzić, że oba słowa mają na pierwszy rzut oka nieco podobne znaczenie: domniemany udział to taki, którego się domyślamy, co do którego przypuszczamy, że miał miejsce, natomiast rzekomy udział to taki, o którym się mówi. W zasadzie nie ma tu większej różnicy: jedni mówią o udziale, drudzy się go domyślają, a dowodów nikt nie ma. I moglibyśmy na tym poprzestać gdyby nie…
Konotacje…
Dla niezorientowanych:
konotacja — dodatkowe, niedefinicyjne treści kojarzone z wyrazem przez użytkowników danego języka.1
To właśnie konotacje odpowiadają za to, że użytkownikowi języka pewne wyrazy lub zwroty kojarzą się lepiej, a inne gorzej, nawet jeśli mają prawie to samo znaczenie.
W przypadku interesujących nas słów różnica tkwi w czynnościach związanych ze znaczeniami tych wyrazów. Otóż domniemywanie jest procesem myślowym, opierającym się najpewniej na jakichś racjonalnych przesłankach, stanowi wynik wnioskowania i analizy danych. Mówienie natomiast to czynność bardziej fizyczna, która chociaż teoretycznie powinna, nie zawsze jest związana z myśleniem. Można mówić wszystko, co ślina na język przyniesie, pleść bez zastanowienia, plotkować, powtarzać rzeczy, o których samemu nie ma się pojęcia, itd. Znamy takich ludzi, którzy wszystko wiedzą i szepcą niestworzone historie na temat bliźnich. Owszem, posłuchać ich czasem lubimy, ale swoje zdanie zazwyczaj o nich mamy. Dziś nie należą do rzadkości, a dawniej, z racji braku radia, telewizji i innych sposobów spędzania wolnego czasu, ludzie tacy brylowali w towarzystwie podczas wieczornych spotkań, będących przynajmniej na wsi jedną z nielicznych dostępnych form wieczornej rozrywki. Nic przeto dziwnego, że domniemany udział przynajmniej niektórym użytkownikom języka wydawać się mógł bardziej prawdopodobny niż rzekomy udział. Właśnie w tym momencie znaczenia dwóch interesujących nas słów się rozchodzą.
Słowniki zaciemniają sprawę
Starsze słowniki niestety nie tylko nie wyjaśniają sprawy, a wręcz ją zaciemniają. Otóż słownik Szymczaka następująco definiuje pojęcie domniemany:
domniemany — przypuszczalny, prawdopodobny, rzekomy (…).2
Zauważmy, że ta definicja wprost podaje słowo rzekomy jako synonim wyrazu domniemany! Niestety, sprawa nieco się komplikuje, ze względu na zamieszczoną w tym samym źródle definicję słowa rzekomy:
rzekomy — nie istniejący w rzeczywistości, nie będący tym (takim), za kogo (za jakiego) niektórzy go uważają; pozorny, fałszywy (…).3
Z zestawienia tych definicji wynika, że domniemany znaczy tyle co prawdopodobny, a rzekomy — fałszywy. Tak więc wbrew temu, co suferowała poprzednia definicja, wyrazy te nie są synonimami, lecz… antonimami (wyrazami przeciwstawnymi). To bardzo znamienny fakt. Nie dlatego, że autor popełnił niekonsekwencję (najprawdopodobniej hasła te opracowywały inne osoby), lecz dlatego, że jest to świadectwo pewnego rozchwiania semantycznego — wzajemny stosunek tych dwóch wyrazów był różnie pojmowany przez różnych użytkowników języka! W tym świetle owa niekonsekwencja staje się dla nas znaczącym faktem, który potwierdza teorię o rozejściu się znaczenia tych dwóch pierwotnie bliskoznacznych wyrazów.
Na koniec warto sprawdzić, jak słowa te definiuje najbardziej aktualne źródło.
domniemany — oparty na przypuszczeniu, a nie na stwierdzonych faktach.4
rzekomy — nieistniejący w rzeczywistości, niebędący tym (takim), za kogo (za jakiego) go niektórzy uważają.5
Zestawienie tych definicji dowodzi, iż nie można rozpatrywanych słów traktować synonimicznie, gdyż rzekomy jednoznacznie rozstrzyga o fałszywości danego twierdzenia, z kolei domniemany o niczym nie przesądza, lecz sprawę jego zgodności z faktami pozostawia otwartą (przypuszczenia mogą się potwierdzić lub nie).
Konkluzja
Dawno, dawno temu, gdy w Polsce toczyła się dyskusja na temat domniemanych (czy też rzekomych) kontaktów Aleksandra Kwaśniewskiego z agentem obcego wywiadu, zauważyłem pewną prawidłowość: media przychylne Kwaśniewskiemu mówiły (pisały) o rzekomych kontaktach, zaś media opozycyjne — o kontaktach domniemanych. Cel był oczywisty: zasugerowanie mniejszego lub większego prawdopodobieństwa zdarzeń opisywanych przez „Życie Warszawy”, które nagłośniło całą sprawę. Od tamtego czasu nic się w zasadzie nie zmieniło — praktyka ta nie straciła na użyteczności…
Ponieważ nie ma w Polsce mediów bezstronnych (smutne to, ale prawdziwe), zawsze mamy do czynienia z tendencją — poszczególne media wolałyby narzucić (albo przynajmniej zasugerować) odbiorcy pewną ocenę lub wizję rzeczywistości. Posługują się przy tym różnorodnymi mechanizmami manipulacji. Powyżej opisałem jeden z nich — używanie odpowiednio dobranych środków językowych. Cechą szczególną manipulacji (odróżniającą ją od kłamstwa) jest niemożliwość jej udowodnienia — ktoś, kto ją zastosował, bardzo łatwo może się z niej wytłumaczyć. W tym przypadku punktem wyjścia może być fakt, iż jeszcze 30 lat temu, a najprawdopodobniej również jeszcze później, wiele osób uznawało te dwa wyrazy za synonimy. Dziennikarz bez trudu może się więc wytłumaczyć, powołując się na ten właśnie fakt. Bo 30 lat w dziejach języka to niezbyt wiele, a na pewno nie dość, by świadomość zmian semantycznych objęła wszystkich użytkowników języka…
Postscriptum — zagadka
Jak wspomniałem, manipulują nami wszyscy. Bez względu na reprezentowaną opcję. Im więcej o mechanizmach manipulacji wiemy, tym większe prawdopodobieństwo, że uda nam się przynajmniej przed częścią z nich obronić.
Proponuję więc ćwiczenie praktyczne. W powyższym tekście (w rozdziale Konkluzja) celowo posunąłem się do pewnych manipulacji. Jeśli ktoś jest w stanie je wskazać, proszę zrobić to w komentarzu. Nagród nie będzie, ale obiecuję, że jeśli ktoś prawidłowo wskaże zastosowane przeze mnie zabiegi i objaśni ich mechanizm, obiektywnie przyznam mu rację.
1 http://sjp.pwn.pl/slownik/2473297/konotacja (wróć)
2 Słownik języka polskiego, red. M. Szymczak, PWN, Warszawa 1978, t. I, s. 424, hasło: domniemany. (wróć)
3 Ibidem, t. III, s. 160, hasło: rzekomy (wróć)
4 http://sjp.pwn.pl/slownik/2453301/domniemany (wróć)
5 http://sjp.pwn.pl/slownik/2518619/rzekomy (wróć)
26 sie 2010 o 14:27
Żyjemy w czasach bełkotu.
Dlatego…
Warto być świadomym użytkownikiem języka.
Dobrze też mieć TAKIEGO nauczyciela języka …jak Pan! :))
Gratuluję strony!
4 wrz 2017 o 0:26
„Nie ma mediow bezstronnych”. 😉