O nazewnictwie, wystawianiu i rodzajach ocen klasyfikacyjnych
Baza wiedzy, Język, Leksyka/semantyka, Sprawy szkolne, Wskazówki poprawnościoweStyczeń to czas, w którym o ocenach mówi się wiele. Uczniowie, ci ambitniejsi, chcą je do ostatniej chwili poprawiać, a i nauczyciele mają niełatwe zadanie ustalenia ich w możliwie obiektywny i sprawiedliwy sposób. W tych rozmowach, rozważaniach i dyskusjach „na radzie” popełnia się wiele nieścisłości lub nawet błędów. Robią je uczniowie, nauczyciele, dyrektorzy, rodzice… Krótko mówiąc: wszyscy w jakiś sposób tematem zainteresowani.
W dalszej części artykułu omówię najczęściej popełniane przy okazji wystawiania ocen błędy i oczywiście wskażę, jak poprawnie należy stosować związaną z tym terminologię. Przy okazji obalę kilka związanych z klasyfikacją uczniów mitów. Przy okazji zachęcam również do lektury innego artykułu związanego z poprawnością języka używanego np. przy protokołowaniu tzw. „rad”:
Oceny śródroczne czy semestralne?
Jest z tym pewien problem. Otóż semestrem nazywa się część roku szkolnego lub akademickiego. Niestety, ta słownikowa definicja nie do końca przystaje do uregulowań prawnych w polskim systemie oświaty. Określenie semestr powinno się z zasadzie odnosić do szkół dla dorosłych. W odniesieniu do szkół dla młodzieży lepiej mówić o okresach. Zasada jest prosta: w szkołach dla młodzieży (czyli podstawowych, gimnazjach i szkołach ponadgimnazjalnych) na zakończenie okresu wystawia się oceny śródroczne; oceny semestralne wystawia się w szkołach dla dorosłych.
Zróżnicowanie nazw ma tutaj pewien sens, ponieważ w przypadku szkół dla młodzieży np. śródroczna ocena niedostateczna nie skutkuje zaburzeniem toku nauki (brakiem promocji) — taką moc ma tylko ocena roczna. Uczeń tak czy owak ma przed sobą kolejny okres (lub okresy, gdyż § 11 ust. 3 Rozporządzenia Ministra Edukacji Narodowej z dnia 30 kwietnia 2007 r. w sprawie warunków i sposobu oceniania, klasyfikowania i promowania uczniów i słuchaczy oraz przeprowadzania sprawdzianów i egzaminów w szkołach publicznych stanowi iż Klasyfikację śródroczną uczniów przeprowadza się co najmniej raz w ciągu roku szkolnego, w terminach określonych w statucie szkoły, w związku z czym rok szkolny można dzielić nie na półrocza, ale np. trymestry) i dopiero z końcem roku szkolnego może być promowany lub niepromowany do klasy programowo wyższej. W szkołach dla dorosłych, np. na niektórych kierunkach studiów, możemy mieć do czynienia z sytuacją, że uczeń, który uzyskał semestralną ocenę niedostateczną, może być niepromowany, tj. niewpisany na kolejny semestr lub nawet skreślony z listy studentów (jeśli tak stanowi regulamin studiów). Może się też zdarzyć, że przedmiot kończy się w połowie roku akademickiego, czyli np. po I lub III semestrze, co nie zdarza się w szkołach dla młodzieży. Ma to oczywiście swoje skutki prawne, co powoduje, iż stosowana terminologia musi być dla obu typów szkół inna.
Podsumowując. W odniesieniu do szkół dla młodzieży mówimy o ocenach:
- śródrocznych (błędnie zwanych semestralnymi) — czyli ocenach klasyfikacyjnych wystawianych na zakończenie okresu w czasie roku szkolnego. W związku z wyżej cytowanym § 11 ust. 3 rozporządzenia ocenę taką należy wystawić przynajmniej raz w ciągu roku (można więcej). Nie mają one wpływu na kontynuowanie przez ucznia nauki, nie ma też obowiązku wpisywania ich do arkuszy ocen (o czym też nie każdy wie, nawet wśród dyrektorów);
- rocznych (błędnie zwanych końcoworocznymi) — wystawianych na zakończenie roku szkolnego. Decydują one o promowaniu lub niepromowaniu ucznia do klasy programowo wyższej na danym etapie kształcenia. Te oceny obowiązkowo wpisuje się do arkuszy ocen;
- końcowych — wystawianych na zakończenie nauki w szkole danego typu. Ocenami końcowymi są też naturalnie oceny uzyskane we wcześniejszych klasach, jeśli program nauczania został zrealizowany i nauka danego przedmiotu nie jest kontynuowana w klasach programowo wyższych. Te wszystkie oceny wpisuje się na świadectwie ukończenia szkoły.
Oceny śródroczne — obalanie mitów
Przy okazji przypominam, iż wbrew rozpowszechnionym mylnym mniemaniom:
— rozporządzenie nie narzuca nauczycielom konieczności informowania rodziców ucznia o przewidywanych ocenach śródrocznych (ten obowiązek dotyczy tylko ocen rocznych) — por. § 11 ust. 9;
— nie ma podstaw prawnych, by ocenę śródroczną poprawiać w drodze sprawdzianu wiadomości i umiejętności ucznia (potocznie błędnie nazywanego egzaminem sprawdzającym) — ten może być przeprowadzony tylko w przypadku ustalania oceny rocznej (por. § 19 ust. 2) i to tylko w przypadku wystawienia oceny niezgodnie z procedurami wynikającymi z przepisów prawa, a nie dlatego że „uczeń nie zgadza się z oceną”;
— ocen śródrocznych, jak już wspominałem, nie trzeba (a nawet nie powinno się) wpisywać do arkuszy ocen.
Ocena z zachowania czy ocena zachowania?
Tu pomyłki są powszechne. Przyczyną jest mylne przekonanie, że skoro mamy oceny z matematyki, chemii, fizyki itd., powinniśmy mieć również ocenę z zachowania. Jest to jednak błędne założenie, gdyż zachowanie różni się od chemii czy historii tym, że nie jest przedmiotem nauczania! Pod pojęciem zachowania w praktyce szkolnej rozumie się, ogólnie mówiąc, przejawiającą się na różnych płaszczyznach postawę ucznia. Przedmiotem oceny w tym przypadku jest zachowanie ucznia samo w sobie. Z tej przyczyny mówimy o ocenie zachowania, nie ocenie z zachowania. To proste: w tym przypadku oceniamy zachowanie ucznia, w pozostałych — jego wiedzę i umiejętności z danego przedmiotu. Dlatego też skala ocen zachowania jest inna niż w przypadku ocen z zajęć edukacyjnych.
25 sty 2011 o 20:26
Witam Pana Profesora,co do pierwszego punktu zgadzam się w 100% natomiast wiekszoc uczniów czy tez ludzi mających na codzień styczność ze szkola ocenę zachowania odbiera w sposób toche inny niż przedstawiony przez Pana. Powiedzenie „szkola uczy i wychowuje” mlodzierz uczeszczajaca do szkoły spędza w niej 75% swojego czasu, z nauczycielami i rówieśnikami przez co bierze z tych ludzi przykład, także szkola pokazuje wzorce i uczy zachowania dlatego tez wydaje mi się ze ocena z zachowania jest tez słusznym stwierdzeniem ponieważ ocenia zachowanie ucznia które otrzymało albo powinno otrzymać od swojich nauczycieli
25 sty 2011 o 21:35
Witam!
Spodziewałem się, że padnie taki argument…
Spieszę więc z wyjaśnieniami.
1. Od strony formalnej wygląda to w ten sposób, że nie ma podstawy programowej ani programu nauczania dla przedmiotu zachowanie. Tematyka godzin wychowawczych też jest ustalana indywidualnie w odpowiedzi na zapotrzebowanie wynikające z aktualnej sytuacji. Nie ma tu żadnej standaryzacji. Nikt więc nie robi z zachowania sprawdzianów, kartkówek. Nie można też, poza jednym wyjątkiem, nie promować ucznia do klasy programowo wyższej za złe zachowanie…
2. Fakty wynikające z wyników badań są takie, że szkoła w niewielkim stopniu wpływa na postawy młodego pokolenia. Większą rolę odgrywają tu rodzina, środowisko lokalne, grupa rówieśnicza, media itd. Szkoła w tym zestawieniu znajduje się daleko. Poza tym uczniowie już nawet do najmłodszych klas przychodzą w jakiś sposób ukształtowani. Owszem, szkoła z założenia ma mieć jakiś wpływ na postawy ucznia, ale jej rola jest raczej wspomagająca wobec np. działań rodziny niż decydująca o zmianach w postawie człowieka. Czy to źle? Na pewno w pewnym stopniu tak, z drugiej jednak strony gdyby szkoła miała urabiać człowieka wedle założonego programu, mielibyśmy tu państwo totalitarne…
3. Trzecie, ale w zasadzie najważniejsze. Nazwa ocena zachowania w takiej właśnie postaci pojawia się konsekwentnie w aktach prawnych. Oczywiście ministrowie, którzy te akty wprowadzali w życie, nie wyjaśniali, dlaczego zdecydowali się na taką, a nie inną nazwę. Jedno natomiast jest pewne: należy używać nazwy zastosowanej w akcie prawnym. Ja tylko przedstawiłem przesłanki, jakimi zapewne kierował się prawodawca, stosując taką, nie inną nazwę.
2 lut 2021 o 14:18
Jak czytam ten artykuł to mi się przypominają te dawne czasy szkolne. Aż odczuwam podobny lęk jak wtedy, gdy czekałem na wystawianie ocen ? o jeeej