Zebranie czy posiedzenie rady pedagogicznej?
Baza wiedzy, Język, Sprawy szkolne, Wskazówki poprawnościoweMało kto się nad tym zastanawia, a w protokołach w różnych szkołach spotyka się dwie formy tytułowania dokumentów relacjonujących prace tego gremium: jedni nazywają je protokołami zebrań, inni protokołami posiedzeń. Co więcej, w treści wielu z nich używa się tych terminów zamiennie. Dla urozmaicenia niektórzy piszą jeszcze o porządku obrad. Jak jednak powinno się pisać? Na to pytanie, i nie tylko, odpowiadam w dalszej części artykułu.
Zanim jednak przejdziemy do sedna, wyjaśnimy dwa problemy językowo-ortograficzne, które pojawiają się przy tej okazji.
Rada Pedagogiczna czy rada pedagogiczna?
Nie ma żadnego uzasadnienia pisowni nazwy rada pedagogiczna wielką literą gdyż nie jest ona nazwą własną, lecz pospolitą. Inaczej wygląda rzecz, gdy używamy nazwy w pełnym brzmieniu, np. Rada Pedagogiczna XX Liceum Ogólnokształcącego w Jakimś Mieście lub Rada Pedagogiczna Szkoły Podstawowej nr 43 w Jakimś Mieście. Ta sama zasada obowiązywać będzie w zapisywaniu nazw innych organów, np. rady szkoły lub placówki albo rady rodziców.
W protokóle czy w protokole?
Nie będę się tym razem wdawał w rozważania historycznojęzykowe. Ograniczę się do stwierdzenia, że we niektórych przypadkach dopuszczalne są formy oboczne. Tak więc można używać formy protokołu albo protokółu, protokole albo protokóle, protokoły albo protokóły. Analogiczna oboczność dopuszczalna jest w wyrazach pokrewnych, np. protokołować albo protokółować, protokolant albo protokólant itp.
Zebranie? Posiedzenie? Obrady?
Wbrew pozorom jest to nie tyle kwestia poprawności językowej co raczej uregulowań prawnych.
Ujmując rzecz żartobliwie, można by powiedzieć, że istotą działalności rady pedagogicznej jest to, że jej członkowie zbierają się, by omówić pewne sprawy i podjąć decyzje, a nie żeby sobie posiedzieć, bo chociaż tzw. rady pedagogiczne kojarzą się z nasiadówkami, to w praktyce w niektórych szkołach zdarzają się też krótkie tzw. rady informacyjne (np. na długiej przerwie), podczas których z braku miejsc część nauczycieli stoi. Radzić też nauczyciel niekoniecznie musi, zwłaszcza gdy nie ma niczego do powiedzenia, a sytuacja tego nie wymaga. Tak czy owak jednak członkowie rady muszą się zebrać, bo jeśli nie zbierze się ich odpowiednia liczba, podjęte decyzje, uchwały itp. nie będą miały mocy prawnej (art. 43 ust. 1 niżej wymienionej ustawy).
Jednak to nie dlatego mówić (a tym bardziej pisać) należy zebranie rady pedagogicznej, a nie — jak się często widzi i słyszy — *posiedzenie rady pedagogicznej. Kwestię tę reguluje najważniejszy akt prawny dotyczący oświaty w Polsce: Ustawa z dnia 7 września 1991 roku o systemie oświaty. W art. 40 i 43, które dotyczą właśnie działalności rady pedagogicznej, konsekwentnie używa się terminu zebrania rady pedagogicznej – żaden inny (posiedzenie ani obrady) nie pojawia się ani razu.
Zgodnie z nazewnictwem stosowanym w polskim systemie prawnym mówić można tylko o zebraniu rady pedagogicznej, protokole zebrania rady pedagogicznej i porządku zebrania rady pedagogicznej. Stosowanie innych określeń (np. posiedzenie lub obrady) jest błędem formalnym.
Nawiasem mówiąc, to samo odnosi się do rady rodziców. Niestety, zabrakło tej konsekwencji w stosunku do rady szkoły lub placówki. Co prawda, art. 51 ust. 5 mówi o jej zebraniach, jednak już w ust. 6 i 7 nie wiedzieć czemu mowa jest o posiedzeniach rady szkoły lub placówki, ale taka niespójność nikogo obeznanego w polskim prawodawstwie nie powinna specjalnie dziwić…
Czy można mówić o radach klasyfikacyjnych i radach zatwierdzających?
Przy okazji podkreślić należy, że:
nazwa rada pedagogiczna odnosi się do gremium, które ww. ustawa definiuje jako kolegialny organ szkoły lub placówki. Nie wolno radą pedagogiczną nazywać jej zebrania
W oficjalnym dokumencie, jakim bez wątpienia jest protokół zebrania, praktyki takie (np. zdania typu *głosowanie w tej sprawie odbędzie się na radzie w dn. 7 września zamiast (…) na zebraniu rady w dn. 7 września) trącą amatorszczyzną.
A co z tzw. radami klasyfikacyjnymi i radami zatwierdzającymi? No cóż, są to niezbyt fortunne nazwy, będące jednak powszechnie rozumianymi skrótami myślowymi. Powiem tak: dopóki mówimy w ten sposób, nie ma problemu, natomiast w dokumentacji (czyli również w samych protokołach) lepiej stosować nazwę zebranie klasyfikacyjne rady pedagogicznej (por. § 11 p. 9 Rozporządzenia Ministra Edukacji Narodowej z dnia 30 kwietnia 2007 r. w sprawie warunków i sposobu oceniania, klasyfikowania i promowania uczniów i słuchaczy oraz przeprowadzania sprawdzianów i egzaminów w szkołach publicznych), chociaż przyznać trzeba, że nie brzmi to zbyt dobrze i lepsza byłaby nazwa sformułowana na podst. art. 40 ust. 3 ustawy, czyli zebranie rady pedagogicznej w związku z klasyfikowaniem uczniów.
Jeśli chodzi o tzw. rady zatwierdzające, to należy zauważyć, że od jakiegoś czasu rada pedagogiczna nie zatwierdza wyników klasyfikacji, tylko je uchwala, co oznacza, że nazwa taka nie ma odniesienia prawnego, a w związku z tym racji bytu.
Skoro już jesteśmy przy klasyfikacji uczniów, to odsyłam do zaktualizowanego artykułu O nazewnictwie, wystawianiu i rodzajach ocen klasyfikacyjnych, w którym przestrzegam przed innymi powszechnie popełnianymi przy tej okazji błędami formalnymi i rozprawiam się przy okazji z kilkoma mitami.
4 cze 2012 o 21:10
Nie rozumiem do czego ma służyć „rada zatwierdzająca”, skoro wyniki klasyfikacji podaje się na „radzie klasyfikacyjnej”, dodatkowo słowo „zatwierdzająca” jest mylne poniewaz rada pedagogiczna zgodnie z ustawą o systemie oświaty (Art. 41. 1)
podejmuje uchwałę w sprawie wyników klasyfikacji i promocji uczniów, a zatwierdza plan pracy szkoły
6 cze 2012 o 23:22
Podaje się, ale nie są one jeszcze w tym momencie ostateczne — chociażby dlatego, że po niej odbywają się egzaminy klasyfikacyjne. Dopiero po nich można zatwierdzić klasyfikację roczną (wyjąwszy tych, którym pozostają egzaminy poprawkowe.
Tak, rada podejmuje uchwałę, ale jaką? Z uchwały coś musi wynikać. Owszem, w świetle podanego przepisu ma Pani rację, ale… wcześniej jest art. 40 ust. 5, który stanowi:
Z tego wynika, że jednak zatwierdzić te wyniki rada musi, choć jest to absurdalny wymóg.
16 cze 2012 o 22:17
Obecne brzmienie art. 40 ust. 5:
„Zebrania rady pedagogicznej są organizowane przed rozpoczęciem roku szkolnego, w każdym okresie (se
mestrze) w związku z klasyfikowaniem i promowaniem uczniów, po zakończeniu rocznych zajęć dydaktyczno-wychowawczych oraz w miarę bieżących potrzeb. Zebrania mogą być organizowane na wniosek organu sprawującego nadzór pedagogiczny, z inicjatywy dyrektora szkoły lub placówki, rady szkoły lub placówki, organu prowadzącego szkołę lub placówkę albo co najmniej 1/3 członków rady pedagogicznej.”
Jak widać nie ma już sformułowania: „…w związku z zatwierdzeniem wyników klasyfikowania i promowania uczniów…”
17 cze 2012 o 0:19
Znowu pozmieniali… I dalej jest bałagan… Tzw. prawo oświatowe to w Polsce czeski film”…
Co najciekawsze w tym wszystkim: na świadectwach i w arkuszach ocen dalej wpisuje się formułkę, że uchwałą rady pedagogicznej otrzymał (albo i nie) promocję czy też ukończył szkołę itd. To znaczy, że uchwała rady pedagogicznej w tej sprawie jest uchwałą o mocy stanowiącej. Jeśli taka uchwała nie zostanie podjęta, to… nie da się wypisać arkusza ocen ani świadectwa. Na jakiej podstawie następuje to stanowienie faktu promowania? Ano na mocy zatwierdzenia wyników klasyfikacji.
Ta ustawa to pole minowe dla dyrektorów… Co gorsza, jak widać, prawo i praktyka wynikająca z konieczności dopełnienia innych formalności zupełnie nie idą ze sobą w parze…
17 cze 2012 o 18:10
Na świadectwach nie ma juz wpisu „uchwałą rady pedagogicznej…” conajmniej już od dwóch lat.
Pozdrawiam, też minie to wszystko dręczy.
17 cze 2012 o 18:30
Nawet nie zauważyłem. Ciekawe, jak jest na nowo drukowanych arkuszach. Jak rozumiem, wyniki egzaminów klasyfikacyjnych, poprawkowych oraz tzw. „sprawdzających” (wiem, że to tylko potoczna nazwa) również w związku z tym nie wymagają zatwierdzenia.
Jeśli więc rada pedagogiczna nie ma kompetencji stanowiących w tym zakresie (i słusznie), to zebrania w związku z klasyfikacją mają tak naprawdę niewielki sens…
17 cze 2012 o 22:09
Wydaje mi się, że kompetencja RP „podejmuje uchwałę w sprawie wyników klasyfikacji i promocji uczniów” polega na podaniu w uchwale czerwcowej faktów (wzór ustala w swoim regulaminie RP) np: ilość/wykaz uczniów klasyfikowanych, nieklasyfikowanych, promowanych, niepromowanych, zdających egzaminy klasyfikacyjne, zdających egzaminy poprawkowe, świadectwa z wyróżnieniem.
Na radzie sierpniowej należy podjąć uchwałę w sprawie promowania uczniów z jedną oceną niedostateczną (i wtedy data tej rady jest datą wpisywaną na świadectwie) oraz wymienić uczniów promowanych w wyniku uzyskania ocen pozytywnych na egzaminach poprawkowych (chociaż data ostatniego egzaminu poprawkowego danego ucznia jest datą jaką wpisuje mu się na świadectwie, a nie data rady pedagogicznej).
Reasumując naszą dotychczasową dyskusję nabieram przekonania i chęci zwrócenia się do swojego KO o podjęcie tego tematu w przyszłorocznych naradach dla dyrektorów, bo problem interpretacji jest i brak jest literatury wskazujacej jednoznacznie jak prawidłowo protokołować rady pedagogiczne i prawidłowo formułować zapisy uchwał w szczególności klasyfikacyjnych.
17 cze 2012 o 23:26
Czyli tzw. rada zatwierdzająca służy skorygowaniu wyników klasyfikacji i promocji o wyniki egzaminów klasyfikacyjnych i „sprawdzających”. Chodzi o to, że nieklasyfikowanie czy jakakolwiek ocena nabierają mocy na „radzie klasyfikacyjnej”, więc dopiero potem można przeprowadzić tego typu egzaminy. A po nich trzeba zwołać kolejne zebranie, bo owe egzaminy wpływają na sprawy związane z klasyfikacją.
W sumie wychodzi na to, że rada pedagogiczna wyniki zatwierdza, chociaż nigdzie nie jest to tak nazwane. Takim zatwierdzeniem jest przyjęcie uchwały podającej wyniki. Równie dobrze można by ją było nazwać zestawieniem, bo tym jest de facto, tyle że w tym wypadku ginie charakter stanowiący. Słowo uchwała wydaje się tu zbyt mocne, chociaż z czysto prawnego punktu widzenia rodzajów uchwał jest multum, a tylko niektóre mają charakter stanowiący. Logiczne jest natomiast, że o żadnym formalnym zatwierdzeniu mowy tu być nie powinno. Dobrze przynajmniej, że ktoś to w końcu zauważył po tylu latach…
Tak czy owak, zgadzamy się chyba co do tego, że część przepisów oświatowych należałoby uściślić tak, by nadać im charakter procedur. W tej chwili rozproszenie przepisów po ustawach i rozporządzeniach powoduje rozgardiasz taki, że mało kto się w tym do końca orientuje.
9 kwi 2015 o 17:58
Nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że „mówić (a tym bardziej pisać) należy zebranie rady pedagogicznej, a nie — jak się często widzi i słyszy — posiedzenie rady pedagogicznej”. Kwestie językowe reguluje Rada Języka Polskiego i słowniki, a nie Ustawa o systemie oświaty. Odsyłam do „Słownika języka polskiego” PWN, w którym przeczytać można, że „posiedzenie” to „spotkanie służbowe w celu omówienia jakichś spraw”.
9 kwi 2015 o 18:52
W dokumentacji lepiej trzymać się form zapisanych w ustawie. To są teksty, w których każde słowo ma znaczenie.
27 lip 2018 o 15:41
„Nie ma żadnego uzasadnienia pisowni nazwy rada pedagogiczna wielką literą gdyż nie jest ona nazwą własną, lecz pospolitą”.
Nie zgodzę się. Rada Pedagogiczna, Dyrektor, Minister, Wójt, Prezydent (miasta lub RP), Prezes Rady Ministrów – to nazwy organów (jednoosobowych lub kolegialnych), pisane wielką literą, jak również rzeczowniki pospolite określające kategorie tych organów (w tym wypadku pisane małą literą).
„Rada Pedagogiczna Szkoły Podstawowej nr 43 w Jakimś Mieście” nie jest ani nazwą własną ani nazwą rodzajową. To zbitek dwóch nazw własnych, w treści protokołu – po nagłówku – brak jest celu używania za każdym razem określenia dopełniającego, której konkretnie szkoły jest to rada (po pierwszym podaniu tej informacji). Idąc dalej, należałoby dopisać „Szkoły… prowadzonej przez gminę (nazwa) w Rzeczpospolitej Polskiej na Ziemi w Układzie Słonecznym we Wszechświecie”. Tylko po co?
Podobnie termin „posiedzenie” jest powszechnie używany w języku prawniczym na określenie… posiedzeń organów kolegialnych. Jest to termin trafniejszy niż zebranie, bo organ się nie zbiera, lecz obraduje. Zbierają się tylko członkowie organu, a czasem nawet odbywają posiedzenia bez zebrania się – np. za pomocą środków porozumiewania się na odległość, jeśli jest to w danym przypadku dopuszczalne.
30 lip 2018 o 15:02
@ nart
1. No tak. Jedni będą forsować zapis wielką literą, opierając się na uzasadnieniu, które Pan podał, inni jednak powołają się na zalecenia dopuszczające lub wręcz zalecające w sytuacjach niepewnych stosowanie małej litery.
2. Zalecenie używania słowa zebranie wynika z treści ustawy.
3. Ten artykuł i tak będzie wymagał przejrzenia w związku z wchodzeniem w życie nowej ustawy. Nie wiem, czy znajdę czas go zweryfikować pod tym kątem.
30 lip 2018 o 20:00
Ad 1 – nie chodzi o niepewność sytuacji, ale o różnicę semantyczną między radą pedagogiczną (rzeczownikiem pospolitym), a więc kategorią określonych designerów, a Radą Pedagogiczną, czyli nazwą własną organu z tej kategorii.
Różnice widać w wrażeniach typu „rozporządzenie Ministra Edukacji Narodowej z dnia…” ale „minister właściwy ds. edukacji ustali w rozporządzeniu”. Analogicznie: „uchwała Rady Pedagogicznej z dnia… (konkretnego organu)” ale „rada pedagogiczna (każda) podejmuje uchwały w sprawach promocji”. Nie jest to moje stanowisko, lecz autorów słowników.
Ciekawy jestem Pana stanowiska co do użycia wielkich liter w nazwach aktów prawnych typu Karta (N/n)auczyciela, Karta (G/g)órnika, Kodeks cywilny. Nazwy opublikowane w Dzienniku Ustaw to Karta Nauczyciela i Karta górnika, Kodeks cywilny. Potocznie używa się też kodeks cywilny.
30 lip 2018 o 20:16
@ nart
1. Jeżeli w protokole z zebrania napiszemy, że rada pedagogiczna postanowiła, też będzie wiadomo, o którą radę chodzi. Możliwość zastosowania wielkiej litery przy zapisie nazwy tego typu jest właśnie możliwością, a nie nakazem. Zgadzam się jednak z zarzutem, że niesłusznie napisałem, że nie ma czy nie widzę podstaw. Tu też kolidują dwie postawy – tych, którzy dla rozróżnienia znaczeń lub na wszelki wypadek zalecają stosowanie wielkich liter, oraz tych, którzy chcieliby ich stosowanie ograniczyć do niezbędnego minimum, szczególnie widząc tendencję do nadużywania ich w polszczyźnie. Ja należę do tej drugiej grupy/
2. Jeśli chodzi o te akty prawne, to czy mogę na razie powstrzymać się od odpowiedzi? Chciałbym to omówić w odrębnym artykule.
30 lip 2018 o 22:13
I tu się zgadzamy. Też jestem za częstszym używaniem małych liter. Jeden z przypadków, gdy użycie wielkiej litery byłoby wskazane zgodnie ze zwyczajem językowym stosowanym w przypadku innych organów (ministrów i kierowników urzędów centralnych), to używanie wielkich liter w charakterze nazwy organu w zwrotach typu: „uchwałą RP z dnia… otrzymał promocję…” (w arkuszach ocen) czy „decyzja Dyrektora z dnia w sprawie skreślenia z listy uczniów (lub w sprawie nadania stopnia awansu zawodowego)” – chodzi o decyzję administracyjną wydawaną przez organ administracji (Dyrektora) – a nie przez piastuna tego organu (dyrektora – osobę fizyczną); w razie nieobecności dyrektora decyzję może podpisać wicedyrektor, a i tak będzie to decyzja wydana przez Dyrektora (organ), choć podpisana przez wicedyrektora (osobę zastępującą piastuna).