Antyk, starożytność, Biblia, czyli o wpadce pewnego wydawnictwa oświatowego
Starożytność, Z przymrużeniem okaKwiatek (w znaczeniu zabawny błąd), jaki zauważyłem w planie wynikowym do jednego z podręczników znanego wydawnictwa oświatowego (ilustracja w dalszej części artykułu), utwierdził mnie w przekonaniu, że warto poświęcić osobny artykuł rozumieniu trzech wskazanych w tytule niniejszego artykułu pojęć: antyk, starożytność i Biblia. Bo poza stwierdzeniem oczywistego błędu warto jednak zastanowić się, co go spowodowało i dlaczego.
Załączony obrazek to fragment zrzutu ekranu „wordowskiej” wersji planu wynikowego do podręcznika jednego z czołowych wydawnictw oświatowych (nazwy nie ujawniam, bo nie jest ona istotna). Strzałki pokazują dokładnie, co natchnęło mnie do napisania tego artykułu.
Nie będę przebierał w słowach i napiszę wprost, że nazywanie Biblii epoką to po prostu kompromitacja, która nie powinna się przydarzyć fachowcowi, a przecież właśnie fachowcy (podobno) tworzą obudowy metodyczne do podręczników i programów nauczania. Oczywiście, errare humanum est, ale fakt, że Biblia traktowana jest jak epoka nie w jednym miejscu, bo to sugerowałoby oczywistą pomyłkę, lecz w kilku miejscach, i to nie tylko w tym jednym dokumencie, siłą rzeczy wydaje się podejrzany…
Jak powstał błąd? Tu odpowiedź jest jasna: z potrzeby rozróżnienia źródeł kultury europejskiej, która opiera się na dwóch filarach: kulturze antycznej i — niezależnie od tego, czy się to komuś podoba czy nie — Biblii. Co prawda, kolejne księgi Biblii były spisywane w czasie trwania antyku, jednak nie można tej księgi (a raczej zbioru ksiąg, bo nim jest tak naprawdę Biblia) omawiać w dziale poświęconym antykowi. Dlaczego? Otóż pod pojęciem antyk zwykło się rozumieć przede wszystkim kulturę grecką i rzymską rozwijającą sie w basenie Morza Śródziemnego od mniej więcej X w. p.n.e. do V w. n.e. Biblia, co prawda, powstawała w pierwszym tysiącleciu p.n.e. i I w. n.e., lecz z kulturą grecką ani rzymską związana nie jest (może poza tym, że część ksiąg ST i NT spisano po grecku). Powstała po drugiej stronie Morza Śródziemnego, a w okresie, kiedy na tamte tereny wkroczyły legiony rzymskie, Stary Testament był już dawno ukończony i ukształtowany, ba, zdążono go już nawet w całości przetłumaczyć na grekę. Potem, co prawda, w I w. p.n.e. ziemie te weszły w skład imperium rzymskiego i przynależały do niego, gdy powstawał Nowy Testament, lecz poza kwestiami politycznymi i administracyjnymi nie zmieniło to zbyt wiele w ich kulturze. Krąg kulturowy, z którego wywodziła się Biblia i krąg kultury antycznej w wyżej podanym rozumieniu to dwa różne światy pod względem idei, wierzeń, wartości, obyczajów, organizacji społecznej itd. Również pod względem czysto literackim różnice są na pewno nie mniejsze.
Nie powinno się więc Biblii omawiać w ramach antyku. Trzeba ją wydzielić i omawiać odrębnie. I tak się też robi w szkolnej praktyce od dawna — w niektórych programach nauczania przed antykiem, w innych po nim.
Rzecz wyglądałaby nieco inaczej, gdyby zamiast o antyku mówić o starożytności. Co prawda, niektórzy uważają, że pojęć antyk i starożytność można używać zamiennie, jednak nie jest to prawdą. O ile pojęcie antyk ogranicza się do określonych terenów, danego kręgu kulturowego i określonego czasu, o tyle pojęcie starożytność to obszerny worek, a nawet wór, do którego można wrzucić wszystko, co było przed średniowieczem i czasami nowożytnymi, niezależnie od tego, gdzie to miało miejsce. Tyle że takie rozwiązanie niczemu by nie służyło — ani wskazaniu, że antyk i Biblia to dwa filary naszej kultury, ani pokazaniu odmienności tych kulturowych filarów. Pomijam już fakt, że gdyby w dziale poświęconym starożytności omawiać tylko antyk, byłoby to karygodne zawężenie perspektywy tylko do jednej kultury, gdyż pojęcie starożytność można odnieść do dowolnej kultury na dowolnym obszarze.
W sumie zadziałał tu pewien mechanizm, gdyż chcąc oddzielić antyk od Biblii (i słusznie), ktoś, konstruując obudowę metodyczną, automatycznie i bezkrytycznie posłużył się opcją „kopiuj-wklej”. W sumie nic wielkiego się nie stało. Błąd powstał w materiałach przeznaczonych dla nauczycieli, nie dla uczniów, więc szkodliwość społeczna tego uchybienia jest znikoma, gdyż ryzyko, że któryś z polonistów powieli tę omyłkę, jest znikome. Swoją drogą, nie spotkałem się również z tym, żeby jakikolwiek uczeń skłonny był uważać Biblię za epokę.
Niezależnie od wszystkiego, pamiętajmy, że Biblia to nie pojedyncza księga, lecz zbiór ksiąg, i nie jest to epoka, gdyż powstała w czasach starożytnych, ale z antykiem grecko-rzymskim w zdecydowanej większości nie ma zbyt wiele wspólnego.
24 paź 2014 o 0:29
Boże, to nowy testament nie ma nic z wspólnego antykiem? Może Pan to opublikuje, zapewniam wiele osób będzie w szoku.
24 paź 2014 o 23:11
Trochę się zagalopowałem. Ma, ale w sumie niewiele. Mówiąc konkretnie tyle ma, ile z racji historycznej mieć musi. Na pewno jednak z tej kultury nie wyrasta.