Co łączy Konrada Wallenroda i Gonzala Jarę, czyli nie tylko Najki z Samotraki

Fonetyka, Język, Moda językowa, Zapożyczenia i wpływy obce   

Miałem o tym napisać już dawno, ale jak zwykle zapomniałem. I również jak zwykle zdarzyło się coś, co kazało mi przypomnieć sobie o tym… Owszem, o zjawisku, któremu poświęcam ten wpis, pisał już nierównany profesor Miodek we wspomnianym w tytule niniejszego tekstu artykule Najki z Samotraki, ale skoro można dorzucić kilka przykładów, warto to zrobić.

Dotyka to Litwinów…

Sytuacja, która skłoniła mnie w końcu do napisania tego od dawna planowanego tekstu, zdarzyła się w czasie tegorocznej sesji maturalnej. Otóż jedna ze zdających jako kontekst do zagadnienia omawianego na egzaminie ustnym (jeszcze w starej formule) przywołała powieść poetycką Mickiewicza pt. Konrad Wallenrod. Temat ogólnie został zrealizowany bardzo dobrze, ale trzeba było abiturientce zadać kilka pytań. Na sam koniec, już właściwie dla formalności (byłem przekonany, że osoba, która tak dobrze i ze zrozumieniem zrealizowała temat, odpowie na to pytanie bez problemu), postanowiłem dopytać o to, jak naprawdę nazywał się tytułowy bohater wspomnianego utworu (Konrad Wallenrod naprawdę nazywał się Walter Alf). Abiturientka bez zastanowienia odpowiedziała (zapisuję fonetycznie): *’łolter alf’. Do głowy mi nigdy nie przyszło, żeby imię bohatera będącego Litwinem czytać z angielska. Nie spodziewałem się również tego po abiturientce, która nie była już nastolatką (egzaminowałem akurat w szkole dla dorosłych)… Zanim przejdę do kolejnych przykładów, uspokoję wszystkich — ten oczywisty błąd nie wpłynął na wynik egzaminu, który zdająca zakończyła z (jeśli dobrze pamiętam) z maksymalnym wynikiem (jak najbardziej zasłużonym).

…Greków…

Nie jest to jedyny znany mi z autopsji przykład tego typu. W czasach, gdy jeszcze jako lekturę obowiązkową omawiało się w liceum Quo vadis, co roku musiałem zmagać się z manierą nazywania Chilona Chilonidesa *’czilonem czilonidesem’. Różnica między sytuacją wspomnianą na wstępie a tą jest taka, iż dorosła już abiturientka na pytanie, dlaczego wymawia imię bohatera z angielska, odpowiedziała, iż sama nie wie, natomiast licealiści stosujący angielską wymowę do imienia greckiego bohatera na zwracaną uwagę reagowali ze zdziwieniem i nie rozumieli, dlaczego stosowana przez nich wymowa jest błędna. Nieco lepiej (przynajmniej do czasu) było przy omawianiu mitologii — przewożący dusze zmarłych przez Styks Charon długo był Charonem, ale i jego z biegiem lat angielszczyzna dopadła i coraz częściej słyszę, jak nazywany jest *’szaronem’ albo *’czaronem’. Znak czasu.

…świat arabski…

Nie tylko greckich bohaterów angielszczyzna dotyka i nie tylko w liceum. Otóż w V kl. szkoły podstawowej samozwańcza klasowa elita ubrdała sobie, iż występującą tam nazwę miasta Chartum czyta się *’czartum’ i za nic mieli wyjaśnienia mądrzejszego kolegi, który tłumaczył im, iż pisownia tej nazwy odwołuje się do oryginalnej wymowy jej przez Arabów, którzy na początku wymawiają ch, nie cz. Oni, elita, wiedzą lepiej, bo przecież nazwy obce czyta się po angielsku i tyle. Szkoda tylko, iż ci młodociani poligloci nie zwrócili uwagi na fakt, iż przywoływani przez nich Anglicy nazwę tego miasta zapisują jako Khartuom i czytają mniej więcej tak jak Polacy. Co na to nauczycielka? Może wiedziała, jak powinno być, ale szczególnie nie wysilała się, żeby wyprowadzić grupę uczniów z błędu… Pójdzie potem ta samozwańczoelitarna przyszłość narodu do liceum i będzie przekonywać, że Sokół i Kusy w Panu Tadeuszu to nie charty, lecz *’czarty’. Nie do wiary? Do wiary, o czym świadczy kolejny akapit.

…władców Rosji…

No dobrze, czepiam się. Grecja, Sudan — egzotyka, więc skąd uczniowie mają wiedzieć itd. Niestety, dla niektórych do rangi egzotyki urasta polszczyzna. Pamiętają Państwo zakończenie Improwizacji (zwanej wielką) w III cz. Dziadów?

KONRAD
[…]
Odezwij się, — bo strzelę przeciw Twej naturze;
Jeśli jej w gruzy nie zburzę,
To wstrząsnę całym państw Twoich obszarem;
Bo wystrzelę głos w całe obręby stworzenia:
Ten głos, który z pokoleń pójdzie w pokolenia:
Krzyknę, żeś Ty nie ojcem świata, ale…

GŁOS DIABŁA
Carem!1

Pozycja obowiązkowa w liceum (przynajmniej do kolejnej kuriozalnej reformy oświaty), więc przerabia się ją co roku. Przez wiele lat szło opornie, bo tekst sam w sobie trudny, ale w tym roku niektórzy uczniowie (ściślej mówiąc, uczennice) zastanawiali się nie tylko o nad tym, cóż to Konrad ma do powiedzenia Bogu, ale i nad tym, o co chodzi z tym z tym *’karem’ (bo tak oczywiście niektóre osoby przeczytały wyraz car…)? Bo przecież nie o samochód… Pięknie. Ale co się dziwić, skoro nauczanie historii zdegradowano do tego stopnia, iż uczniowie nie wiedzą, jaki tytuł nosił władca Rosji… Ot, reforma… A może i nie reforma… Przypomniałem sobie koleżankę ze studiów, która natknąwszy się w tekście na słowo car, też pomyślała wprzód o samochodzie, by dopiero po chwili zdać sobie sprawę z tego, jak zabawny błąd popełniła. I było to w czasach, gdy na studia szli tylko najlepsi (a nie jak teraz większość), którzy przeszli przez sito egzaminacyjne, a żeby zdobyć wyższe wykształcenie, musieli bardziej się wysilić niż ich współcześni koledzy i koleżanki…

…Latynosów…

Anglicyzuje się też Latynosów, o czym mogli się przekonać kibice piłkarscy oglądający transmisje z Copa America. W Ameryce Południowej — jak wiadomo — króluje język hiszpański. Nie przeszkadzało to jednak komentatorom w czytaniu nazwisk zawodników południowoamerykańskich na angielską modłę. Najjaskrawszy jest chyba przykład reprezentanta Chile — Gonzala Jary (nie wiem, dlaczego dziennikarze boją się odmieniać jego imię…), który okrył się złą sławą w czasie starcia z Urugwajem (ten domorosły proktolog, który tak się napalił, że jeszcze na boisku chciał zbadać Cavaniego metodą per rectum…). Jak nietrudno zgadnąć, na krótko po zdarzeniu zdecydowana większość komentatorów mówiła, iż czerwoną kartkę otrzymał *’dżara’ lub (rzadziej) *’żara’, podczas gdy nazwisko to należało czytać po hiszpańsku, czyli ’hara’. Dopiero później coraz więcej komentatorów zaczęło stosować prawidłową w tym wypadku hiszpańską wymowę, a przed meczem finałowym już wszyscy wypowiadający się wymawiali nazwisko nieobecnego piłkarza poprawnie… Ale automatyzm myślenia w pierwszej chwili zadziałał bez zarzutu: co obce, to z angielska… Jara miał szczęście, gdyż zaczęto o nim wiele mówić, więc dziennikarze z różnych krajów, wymieniając się opiniami z kolegami po fachu z krajów hiszpańskojęzycznych, mogli poznać właściwą wymowę jego nazwiska. Niestety, ci mniej znani Latynosi, którzy nie wsławili się niczym wybitnym ani karygodnym, takiego szczęścia nie mają, a ich nazwiska lub imiona nadal ulegają językowemu gwałtowi, np. Jose wymawiany *’dżoze’ zam. ’hose’…

…Skandynawów…

Nielekko mają też Skandynawowie: ilu Jonsonów przerobiono na *’dżonsonów’, a Johansonów na *’dżohansonów’? A któż to zliczy…

…i wielu innych, o których nie pomnę…


1 Cyt. za: http://literat.ug.edu.pl/dziadypo/0003.htm (wróć)

3 komentarze do “Co łączy Konrada Wallenroda i Gonzala Jarę, czyli nie tylko Najki z Samotraki

  1. Kala stwierdza:

    a ja – i to z programu TV firmowanego przez jakiś odłam BBC (w polskiej wersji językowej) – dowiedziałam się o takim postimpresjoniście jak Kezanne 🙂

  2. Kala stwierdza:

    może małe to pocieszenie, ale i w przeszłości zdarzały się pewne zawirowania z wymową – słowo „schemat”, pochodzące z greki i oryginalnie wymawiane przez „sch”, w XIX i na początku XX wieku funkcjonowało również jako „szemat” – takiej formy używa np. Z. Nałkowska w Dziennikach. Jako „Szematyzm…” był też wydawany schemat władz administracyjnych Galicji (Szematyzm Królestwa Galicji i Lodomerii z Wielkim Księstwem Krakowskim https://pl.wikipedia.org/wiki/Szematyzm_Kr%C3%B3lestwa_Galicji_i_Lodomerii_z_Wielkim_Ksi%C4%99stwem_Krakowskim, http://www.pbc.rzeszow.pl/dlibra/doccontent?id=4994&from=FBC)

  3. Łukasz Rokicki stwierdza:

    @ Kala
    Miałem o tym wspomnieć, ale ostatecznie nie wspomniałem, bo to rzecz mocno historyczna. To zdecydowanie wpływ jęz. niemieckiego. W ten sposób wyraz ten wymawiał mój świętej pamięci dziadek i nijak nie dało się go tego oduczyć. Całe życie spędził w centralnej Polsce, nie w Galicji, ale znakomicie znał niemiecki, którego to języka nauczył się już w dzieciństwie.

Zostaw komentarz

Silnik: Wordpress - Theme autorstwa N.Design Studio. Spolszczenie: Adam Klimowski. Modyfikacja: Łukasz Rokicki.
RSS wpisów RSS komentarzy