Uważać (uznawać) jako czy uważać (uznawać) za?
Baza wiedzy, Język, Składnia, Wskazówki poprawnościowe, Zapożyczenia i wpływy obceJeszcze jakiś czas temu artykuł taki nie miałby racji bytu, gdyż ekspansja błędnej formy to kwestia dosłownie kilku ostatnich lat. Najpierw ze zgrozą zauważyłem ją w czasopismach branżowych, potem coraz częściej spotykałem się z nią w „normalnych” mediach, a ostatnio usłyszałem ją z ust ucznia lub uczennicy (pamięć jest zawodna) szkoły podstawowej na konkursie krasomówczym. Po raz kolejny potwierdza się więc obiegowa mądrość, że ryba psuje się od głowy, czyli społeczeństwo i jego język od tak (niesłusznie) zwanych elit…
W praktyce językowej spotykamy się z trzema konstrukcjami składniowymi budowanymi wokół czasownika uważać:
— uważać (uznawać) kogoś (coś) za kogoś (coś), np. ludzie uważają (uznają) go za bohatera;
— uważać (uznawać) kogoś (coś) jako kogoś (coś), np. ludzie uważają (uznają) go jako bohatera;
— uważać (uznawać) kogoś (coś) kimś (czymś), ludzie uważają (uznają) go bohaterem.
Które z nich są poprawne, a które nie?
Spośród tych trzech możliwości tylko pierwsza jest poprawna w odniesieniu do obu omawianych czasowników, tak więc dopuszczalne będą wyłącznie konstrukcje:
ludzie uważali (uznawali) go za autorytet;
szybko uznano go za przywódcę;
niedługo zaczęto uważać (uznawać) go za proroka;
od tego momentu był uważany (uznawany) za wielki talent.
Konstrukcje takie jak *uważali (uznawali) go jako wielki talent albo *uważali (uznawali) go zdrajcą są błędne. Ich pojawienie się można uznać za przejaw wzorowania się na składni obcej. Na przykład konstrukcja uważać jako wydaje się dosłowną kalką angielskiej składni consider as (np. consider as hero), chociaż jest też możliwe, że powstała wskutek analogii do innej rodzimej konstrukcji poważać jako, która ma jednak zupełnie inne znaczenie (szanować kogoś). W wypadku konstrukcji z narzędnikiem można by szukać podobieństwa do angielskiej składni consider z bezpośrednio następującym dopełnieniem (np. consider a hero) albo, co zdecydowanie bardziej prawdopodobne, do składni łacińskiej, w której odpowiednik naszego narzędnika pełnił bardzo wiele funkcji.
17 mar 2016 o 21:49
Z tym się jeszcze nie spotkałam! Zastanawiam się z kolei nad czymś, co coraz częściej spotykam w gazetach: „drugie największe miasto polskie”. Według mnie zawsze się mówiło w Polsce: „drugie co do wielkości”, a „drugie największe” to jakiś potworek, kalka z angielskiego. Czy to już się może tak przyjęło w Polsce, że już nie razi? (Mnie jeszcze razi, ale ja jestem tradycjonalistką w kwestiach językowych.)
17 mar 2016 o 22:08
@ hania
W pełni się zgadzam. Jest to potworek świadczący o braku refleksji językowej. Wystarczyłoby zadać sobie pytanie, jaki sens ma i do czego służy stopień najwyższy (wiedza na poziomie szkoły podstawowej, przynajmniej tej sprzed reform), żeby czegoś takiego uniknąć.
18 mar 2016 o 1:04
Jakiś czas temu ten blog jeszcze nie istniał, więc artykuł by nie miał racji bytu, ale z tą kwestią kilku ostatnich lat nie ma co przesadzać. Już przed wojną zwracano na to uwagę (np. w Słowniku ortoepicznym Szobera), a „uważać jako” i u Sienkiewicza czy Żeromskiego się znajdzie. Angielski niewątpliwie ma swój wpływ, ale tradycyjnie „uznawać jako” uważa się za germanizm, a „uznawać czymś” za rusycyzm. Co ciekawe, przed wojną ekspert redakcji „Języka Polskiego” zamiast „uniewinnić kogoś z/od zarzutu czegoś tam” proponował zwrot „uznać kogoś niewinnym czegoś tam” (rocznik XIV (1929), z. 5).
18 mar 2016 o 21:10
@ Artur J.
Dziękuję za wartościowe uzupełnienie. Mam wrażenie, że mamy tu do czynienia z tendencją, która zaistniała pod wpływem wymienionych przez Pana języków, a obecnie utrzymuje się i wzmacnia pod wpływem angielskiego.
Co do Sienkiewicza i Żeromskiego to będę musiał zwrócić na to uwagę, szczególnie na kontekst, w jakim takiej konstrukcji używają.
25 mar 2016 o 17:18
Klasycy i ich język to ciekawa rzecz… Mickiewicz użył w „Panu Tadeuszu” formy uznawanej dziś za karygodną:
„A czy Sędzia, rzekł Major, Żółtą Księgę czytał?”
„Co to za Żółta Księga?” pan Sędzia zapytał.
„Księga, rzekł Major, lepsza niż wasze statuty,
A w niej PISZE co słowo: stryczek, Sybir, knuty;
Księga ustaw wojennych, teraz w Litwie całej
Ogłoszonych; już pod stół wasze trybunały (…).
26 mar 2016 o 10:30
@ Gustaw
Mickiewicz to romantyk, nie klasyk 😀 A mówiąc poważnie, dla nas jest klasykiem, chociaż jego pokolenie od tzw. klasyków się odcinało, aczkolwiek się nimi inspirowało. Pokręcone to…
Nasi romantycy mieli własne idiolekty – niepowtarzalne, charakterystyczne, nie zawsze zgodne z normą. Dodajmy do tego, że romantykom nie po drodze było z uleganiem normom, także językowym, do tego w przywołanym dziele może wchodzić w grę celowa kolokwializacja. U Mickiewicza pełno najróżniejszych „kwiatków”, z których część niepotrzebnie pousuwali edytorzy.
4 kwi 2016 o 22:49
Uznawać kogoś JAKO coś to co innego, niż uznawać kogoś ZA coś.
Uznaję go ZA autorytet – oznacza przekonanie (przyznawanie), że jest autorytetem.
Uznaję go JAKO autorytet – oznacza aplauz (wyrażenie uznania) z tytułu bycia autorytetem. Identyczne znaczenie: Podziwiam go jako autorytet. Podobne: Darzę go uznaniem jako autorytet.
10 kwi 2016 o 20:49
@ Tomasz
To prawda, jednak ta składnia została rozciągnięta również na inne konteksty, co jest już błędem.
7 sie 2018 o 11:42
Ostatnio, przy okazji doniesień prasowych, dotyczących udziału naszych strażaków w gaszeniu pożarów w Szwecji, zwróciłem uwagę na takie dwie informacje:
„Nasi strażacy w Szwecji są witani jak prawdziwi bohaterowie.”
i już po ich powrocie „Witani przez kolegów i przełożonych z honorami jak prawdziwi bohaterowie.”
Pierwsza informacja wydaje mi się naturalna, skoro dopiero jechali na akcję i nie wiadomo było jeszcze, jak się tam sprawią.
W drugiej również użyte zostało słowo „jak”, zamiast oczekiwanego „jako”, pomimo tego, że jest mowa o udanej akcji. Słowo „jak”, użyte w tym kontekście, wydaje się podważać ich faktyczne zasługi i sugerować, że bohaterami nie są, a tylko przywitano ich …”JAK” bohaterów Czepiam się, czy mam rację?