Zdrobnienia, zdrobnionka — funkcjonalne i niefunkcjonalne

Język, Moda językowa, Wskazówki poprawnościowe, Z przymrużeniem oka   

Po zjedzeniu zamówionej i wyczekanej pizzy przywołuję kelnera.
Rachuneczek? — pyta kelner.
Potwierdziłem.
Płaci pan gotóweczką?
Tego było już za wiele, więc postanowiłem dać mu do myślenia.
Nie, karteczką — odrzekłem.
Popatrzył dziwnie… Nie wiem, czy zrozumiał…

***

Nie mam pojęcia, czemu to przypisać. Czy to przejaw jakiegoś zdziecinnienia, czy szerząca się w zastraszającym tempie maniera? Teorii na ten temat mam kilka, ale nie będę wdawał się w rozważania psychologiczne ani socjologiczne. Poprzestanę na stwierdzeniu faktu: zdrobnienia (czyli deminutiva) we współczesnej polszczyźnie są zdecydowanie nadużywane.

Na czym polega to zjawisko i jakie są poprawne konteksty używania zdrobnień, wyjaśniam w dalszej części artykułu.

Zdrobnieniowa zaraza

W nadużywaniu zdrobnień celują policjanci, kelnerzy, urzędnicy i handlowcy. Ileż to razy słyszymy, jak policjant prosi o dowodzik lub straszy mandacikiem, kontroler chce bileciki do kontroli, przedstawiciel handlowy pyta, na jaki adresik dostarczyć fakturkę lub w jaki sposób prześlemy pieniążki, urzędnicy każą złożyć podanko lub donieść odpisik jakiegoś aktu. Kelnerzy tak zdrabniają nazwy potraw, jakby całe dotychczasowe życie pracowali w żłobku — kotlecik, zrazik, ziemniaczki. Aż się człowiek bardziej głodny robi, niż był. Dobrze, że słowa pizza nie próbują zdrabniać… No i piwka też nie poskąpią, nawet jeśli mowa o większym kuflu, nie o małym. Niewiele też ustępują im lekarze, którzy zapisują lekarstewko, syropek, amoksycyklinkę, penicylinkę itd., i bynajmniej nie mówię tu o pediatrach. Wstyd, przyznać, ale nauczyciele też na tym polu wypadają kreatywnie: zapowiadają sprawdzianiki, klasóweczki, kartkóweczki, zadają zadanka, czasami niczego nie zapowiadają, tylko każą wyjąć karteczki, rozwiązywać równanka, objaśniają na przykładzikach, a potem stawiają jedyneczki, dwójeczki, plusiki, minusiki i tak dalej, czasem nawet jakaś szósteczka się trafi. Naturalnie przed wpisaniem oceny lubią się upewnić, jaki numerek ma dany uczeń.

Przykłady można by mnożyć i wspomnieć o niemłodej pani, która stwierdza w jednej z reklam, że wie, iż dzięki preparatowi do protez będzie miała piękne, ładne ząbki, co w pewnym wieku brzmi po prostu niestosownie i śmiesznie (pomijam już fakt, że poza tym jest to zwykła tautologia; kto im pisał ten tekst?!). Z tych samych przyczyn zdzierżyć nie mogę, gdy jakiś redaktor, polityk itp. „robi się” na dziecko, przedstawiając się jako np. Radek, Wojtek, Stasio itd.

Nie mam niczego przeciwko zdrobnieniom samym w sobie, gdyż nie ma tak naprawdę zbędnych środków językowych. Ba, im jest ich więcej, tym doskonalszy staje się język, bowiem pozwala wyrazić więcej odcieni znaczeniowych i emocjonalnych. Problem zaczyna się wtedy, gdy dany środek jest nadużywany, ponieważ z biegiem czasu wskutek takich praktyk może stać się niefunkcjonalny.

Kiedy stosować zdrobnienia?

Zdrobnienia z zasady służą następującym celom:
— wskazaniu niewielkich wymiarów czegoś (np. domek, stolik),
— pomniejszeniu znaczenia czegoś (miłostka, kłamstewko, państewko),
— wyrażeniu pozytywnego, czułego stosunku do czegoś lub kogoś (synek, mamusia),
— czasami mogą też służyć do wyrażenia stosunku pogardliwego (doktorek, prezesik, polaczki — tak wyrażali się o Polakach rosyjscy zaborcy w wieku XIX i bolszewicy w XX, a obecnie tę tradycję kultywują ich ideowi spadkobiercy aktywni na popularnych forach internetowych).

W wyżej wymienionych kontekstach zdrobnienia są funkcjonalne. Jeśli jednak stosuje się je bez żadnej potrzeby, zatracają swoją funkcję, a przynajmniej zdolność jej rozpoznania przez użytkowników języka.

Przyczyny nadużywania zdrobnień

O przyczynach takiego zjawiska można tylko snuć przypuszczenia, jednak wydaje się, że do głównych należałoby zaliczyć:
— chęć odświeżenia sztywnego języka biurokracji w przypadku policjantów i urzędników,
— próbę skrócenia dystansu, wzbudzenia sympatii,
— chęć rozładowania napięcia w niemiłych sytuacjach oraz próby zmniejszenia nieprzyjaznego nastawienia rozmówcy (policjanci i urzędnicy mają świadomość, że nie są pozytywnie postrzegani, więc próbują jakoś łagodzić sytuację),
— chęć wykreowania się na osobę uprzejmą (błędne przeświadczenie, że używanie zdrobnień jest formą grzeczności),
— chęć wykreowania się na specjalistę, rutyniarza (dlatego zapewne tak chętnie zdrabniają lekarze i urzędnicy, by pokazać, że wypełnianie druczków, czy decyzja o doborze leku to dla nich codzienność),
— chęć zmniejszenia dyskomfortu związanego z koniecznością poniesienia kosztów lub wypełnienia jakiegoś obowiązku (stąd mówienie o pieniążkach, rachuneczku, mandaciku, by wydatek wydawał się mniejszy i np. kartkóweczkach czy jedyneczkach, żeby zbytnio nie „dołować” biednych uczniów),
— chęć spowodowania przychylnego nastawienia do czegoś (kelnerzy zapewne nie bez racji wychodzą z założenia, że jeśli zdrobnią nazwę potrawy, klient podświadomie skłonny będzie uznać ją za lepszą niż jest w rzeczywistości).

Ocena zjawiska

Czy wyżej podane powody uzasadniają używanie zdrobnień? Na gruncie językoznawczym nie. I wydaje się, że także od strony czysto psychologicznej metoda kształtowania postrzegania rzeczywistości przez używanie zdrobnień ma pewną istotną wadę — nikt chyba nie lubi, jeśli rozmówca traktuje go jak dziecko…

Tak więc stosujmy zdrobnienia, stosujmy, ale tylko wtedy, gdy naprawdę ma to sens, a w pozostałych sytuacjach zachowujmy się jak dorośli ludzie, by nas ktoś nie uznał za przerośnięte dzieciąteczka.

8 komentarzy do “Zdrobnienia, zdrobnionka — funkcjonalne i niefunkcjonalne”

  1. Rafał S. Świątek stwierdza:

    Oj Łukaszu… ale z wielką literką mamy problemik, hę? 😀

    R.S.

  2. Łukasz Rokicki stwierdza:

    Hehe! Problemik jest z autokorektą, której nie wyłączyłem, a która takie figle płata, że każdą kropkę uważa za koniec zdania. Jeśli przenosi się gotowy tekst na inne urządzenie, by z niego opublikować go na stronie, to autokorekta w tym momencie jest najmniej potrzebna. Dziękuję za zwrócenie uwagi. Niby czytałem tekst przed opublikowaniem, ale własne prace sprawdza się najgorzej, gdyż w pewnym momencie przestaje się je czytać, bo mniej więcej zna się już je na pamięć…

  3. Michal stwierdza:

    Słyszałem, że zdrobnienia były charakterystyczne dla gwary warszawskiej. Gdyby kelner był wiekowy i miał na sobie jakiś element stroju w kratę, może „rachuneczek” i „gotóweczka” byłyby uzasadnione…

    Pozdrawiam
    Michał

  4. Łukasz Rokicki stwierdza:

    A tego akurat nie wiem, bo nie specjalizuję się w gwarach. Być może, że i tak było. Ale kelner na pewno nie był wiekowy. To był typowy „młody, dynamiczny”.

  5. Mostek stwierdza:

    Witam serdecznie,

    Szczerze to aż boję się pisać, żeby błędów nie narobić. W każdym razie chciałem tylko powiedzieć, że świetną robotę Pan odwala. Pomimo, że język polski nie należy do moich zainteresowań, to muszę powiedzieć, że artykuły tutaj potrafią zaciekawić, a także rozbawić. Piękne podejście do sprawy. Trafiłem na Pana blog przypadkowo, jakiś czas temu, gdy szukałem pewnej wskazówki odnośnie pisowni i od tamtej pory zaglądam tutaj częściej. Tak trzymać. Pozdrawiam

  6. lara stwierdza:

    jestem pod ogromnym wrażeniem tej strony, a trafiłam tu przypadkowo. Pozdrawiam.

  7. elisabeta stwierdza:

    Wpadłam tu z linku, który Pan podał na stronie Pazyla. Jestem zachwycona tą stroną. Teraz będę tu częstym gościem. A tak na marginesie, jak Pan znajduje czas? Praca w szkole, świetne dodane zagadki na Pazylu, forum, na którym Pan odpowiada na nurtujące nas pytania z języka polskiego i jeszcze ta cudowna stronka. Serdecznie pozdrawiam.

  8. Łukasz Rokicki stwierdza:

    Szczerze mówiąc nie słyszałem wcześniej o tym serwisie i niczego nigdy na nim nie publikowałem. Nie pisuję też na tematy językowe na żadnym forum. O tym, że ktoś tam podał link do mojej strony, wiem ze statystyk źródeł odwiedzin, jednak to nie byłem ja. Z tego co ustaliłem, link wrzucił niejaki Kewlar, który też skomentował dwa wpisy na mojej stronie i przedstawił się jako polonista. Nie należy nas jednak utożsamiać, a tym bardziej wzbraniam się przed przypisywaniem mi czyichś zasług.
    Tak czy owak, dziękuję za miłe słowa.
    A jeśli chodzi o czas, to artykuły pisuję wtedy, gdy nie mam możliwości zająć się czymś innym, np. w autobusie, w kolejce na poczcie itd. itp.

Zostaw komentarz

Silnik: Wordpress - Theme autorstwa N.Design Studio. Spolszczenie: Adam Klimowski. Modyfikacja: Łukasz Rokicki.
RSS wpisów RSS komentarzy